Zapewne już tylko nieliczni pamiętają przejazd przez Rzgów w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku. Nie było jeszcze wówczas tzw. obwodnicy, czyli dzisiejszej ulicy Katowickiej, i cały ruch pojazdów odbywał się przez centrum Rzgowa. Nie było wówczas także asfaltu, więc pojazdy jechały po granitowej wyszlifowanej kostce, co szczególnie po opadach deszczu kończyło się często poślizgiem. Rzgów też wówczas wyglądał zupełnie inaczej. Przez centrum przebiegała linia tramwajowa, a przystanek znajdował się w rejonie dzisiejszego reprezentacyjnego wejścia do Parku Miejskiego im. Adama Mickiewicza. Tu także zatrzymywały się autobusy PKS jadące w kierunku Tuszyna, Piotrkowa Trybunalskiego, Radomska i Kielc. Z okien autobusu Rzgów nie prezentował się raczej najlepiej – wszystko wyglądało szaro i raczej siermiężnie.

Przejazd przez Rzgów był wówczas bardzo uciążliwy z wielu powodów. Nie dość, że ruch pojazdów był duży i na granitowej kostce przypominającej lodowisko kierowcy musieli zachowywać szczególna ostrożność, to jeszcze Rzgów był wówczas osadą rolniczą, a więc znajdowało się w nim wiele gospodarstw, po których nie ma dziś śladu. Wieczorem wracały więc z pastwisk stada krów, wędrując główną ulicą przez centrum osady, za nimi wolno jechały tramwaje i sznur samochodów. Dopiero za centrum Rzgowa można było zapomnieć o żółwiej jeździe.

W tamtych latach Rzgów był senną i niedoinwestowaną osadą, której mieszkańcy uczyli się i pracowali głównie w pobliskiej Łodzi. Dojeżdżali głównie tramwajem. Wyjeżdżali rano, wracali późnym popołudniem lub wieczorem, dlatego mówiło się, że Rzgów jest sypialnią Łodzi i było w tym sporo prawdy. Na miejscu pracy było niewiele, głównie w Gminnej Spółdzielni „SCh”, która wówczas była potentatem nie tylko na polu handlu, ale i produkcji. Wszystko zaczęło się zmieniać wraz z transformacją zapoczątkowaną w 1989 roku, a także pojawieniem się w Rzgowie Antoniego Ptaka, ale to już zupełnie inna historia…

R.Poradowski