Wbrew pozorom mamy w gminie bardzo dużo wody. Tak, tak – są dwie większe rzeczki, sporo drobnych cieków i wiele wypływów nazywanych niegdyś źródłami. Prawie cały obszar należy do zlewni Odry, jedynie kilka anonimowych cieków wpływa do Wolbórki, która należy do zlewni Wisły. Mamy też coś, czego nie ma w innych gminach – stację uzdatniania wody płynącej rurociągiem z rejonu Pilicy, przede wszystkim dla wielkiej Łodzi.
Choć Ner płynie w gminie na łącznym odcinku ok. 11,7 km, jego średni spadek wynosi zaledwie 1,03 proc. Do Neru wpadają drobne cieki m.in. spod Wiskitna, Guzewa, a także Dobrzynka i rzgowska Struga. Niestety, wszystkie te rzeczki i strumienie płyną po płaskim terenie, bez wykształconych dolin, są niemal w całości uregulowane.
A jak jest ze zbiornikami wodnymi sztucznymi i naturalnymi? Jest ich w gminie sporo, niektóre wykorzystywane są do hodowli ryb, inne, jak choćby w Gospodarzu, pozbawiono czasowo dopływu wody.
Czy wód podziemnych jest dostateczna ilość? Mówiąc najogólniej tego życiodajnego płynu jest sporo, ale te zasoby na niewielkiej głębokości uzależnione są od stanu wód w rzeczkach i strumieniach. Ostatnie lata były raczej suche, więc i zasoby wód podziemnych mocno ucierpiały.
Miasto i gmina korzystają z zasobów wody z większych głębokości. Po wybudowaniu wielu studni i zbiorników miastu i gminie nie grozi jednak susza w kranach, co nie oznacza, że nie należy oszczędzać wody. Taki wniosek płynie też z przyjętego w listopadzie przez radnych Rzgowa programu ochrony środowiska do 2024 roku.
R.Poradowski