To nie przesada – Polska należy do krajów z mniejszymi zasobami wody niż… Egipt. I, niestety, pustynnieje, w czym mamy spory udział. Tak, tak – nie dość, że nie szanujemy wody płynącej z kranu, to jeszcze robimy wszystko, by nie zatrzymywać tej, którą daje nam natura. Betonoza to dziś zjawisko nie tylko wielkiej Łodzi, ale i małego Rzgowa.

Ludzie bez wyobraźni betonują olbrzymie obszary swoich działek. Widać to choćby przy ul. Kamiennej w Rzgowie. Efekt tego jest taki, że deszcz szybko spływa z działki, a zdziwiony właściciel wycina kolejne uschnięte drzewa i krzewy, Podobnie jest już w wielu gospodarstwach gminy. Te setki metrów kwadratowych betonowej kostki wyglądają nawet nieźle, ale są zabójcze nie tylko dla gleby, ale i dla nas. Tylko nieliczni mieszkańcy zbierają deszczówkę, budują choćby niewielkie oczka wodne, np. w Prawdzie w sąsiedztwie Dobrzynki.

Aż dziw, że dotychczas w gminie ten ważny problem traktowany jest wciąż po macoszemu. A przecież nawet w samym Rzgowie można odtworzyć dziesiątki stawów i oczek wodnych znajdujących się niegdyś w pobliżu Neru, które z pewnością poprawiłyby bilans wodny w gminie. Dlaczego dotąd nikt nie wpadł na pomysł, by zbudować choćby niewielkie zapory na Nerze czy Strudze, nie wymagające przecież gigantycznych środków inwestycyjnych? Dlaczego nie stworzono dotąd realnego programu walki o wodę? Czy obudzimy się dopiero wówczas, gdy przyjdzie nam żyć na pustyni, a woda będzie droższa od benzyny?

R.Poradowski