Znakomity filmowiec, podróżnik i autor frapujących książek będących plonem wypraw m.in. do krajów Ameryki Południowej – Mirosław Olszycki, mieszkający od lat w Rzgowie, właśnie wrócił z wyprawy do Brazylii, gdzie podążał szlakiem polskim. Spotykał się z rodakami, przygotowując kolejny film, który zapewne za jakiś czas zaprezentuje TVP.

Mamy jeszcze jedną ważną informację dotycząca M. Olszyckiego. Otóż za kilka dni do rąk czytelników trafi jego najnowsza powieść pt. „Lodzermensch. Wolna śmierć”. Jest to opowieść oparta na faktach, dotycząca samobójstwa rodziny łódzkich przemysłowców w styczniu 1945 roku, zaraz po wkroczeniu Armii Czerwonej do Łodzi. – Owiane tajemnicą, próbuję dociec, tym bardziej, że znajdują się tam wątki moje, rodzinne (mój tata był zakochany w córce Biedermannów, z wzajemnością) – mówi M. Olszycki.

Bruno Biedermann 24 stycznia 1945 roku o godz. 16 zabija strzałami z rewolweru żonę i córkę. Każe się pochować w ogrodzie, a majątek rozdysponować sprawiedliwie. Pochodził z niemieckiej rodziny, ale czuł się Polakiem. Kochał polskie dzieci, dla których urządzał kinderbale z pączkami, w których zapieczone były pięcio- i dziesięciozłotówki. Cenili go polscy robotnicy, ale w styczniu 1945 roku zawalił się jego świat…

Ryszard Poradowski