To jeden z trudniejszych problemów związanych z realizacją wielkich inwestycji drogowych. Chodzi o hałas i budowę ekranów dźwiękochłonnych. W tej sprawie trwa spór, w którym inwestor robi wszystko, by nie zrealizować postulatów ludzi narażonych na hałas, zasłaniając się przepisami i normami, łamiąc jednocześnie zalecenia NIK czy Urzędu Marszałkowskiego, jak to jest w przypadku autostrady A-1 w rejonie Rzgowa.

Oto wykładnia GDDKiA dotycząca ekranów akustycznych. Powstanie nowej drogi wiąże się nie tylko z szeregiem udogodnień dla kierowców, ale również z oddziaływaniem inwestycji na otoczenie zewnętrzne.  Ekrany akustyczne ustawiamy w celu ochrony przed hałasem terenów faktycznie zagospodarowanych. Stawiamy je tylko w przypadkach przekroczenia obowiązujących norm hałasu w środowisku. Na etapie projektowania lub w budowie, decyzję o postawieniu ekranów akustycznych podejmuje organ ochrony środowiska. W przypadku dróg istniejących, decyzję podejmuje właściwy miejscowo marszałek województwa, starosta, prezydent miasta, burmistrz lub wójt. Decyzja podejmowana jest na podstawie wyników analizy akustycznej. Wysokość ekranów zależy m.in. od rodzaju zabudowy podlegającej ochronie, od poziomu przekroczenia norm hałasu czy odległości zabudowy od drogi. Ekrany powstają w oparciu o wiążące nas decyzje, pozwolenia i ścisłe wytyczne.   Ekrany akustyczne przy drogach zarządzanych przez GDDKiA mają powierzchnię ponad 6 mln m².

GDDKiA stwierdza przy każdej okazji, że budując ekrany chroni środowisko. Dokumentacja projektowa niejednokrotnie nie uwzględnia skomplikowanych sytuacji ludzkich, co w konsekwencji utrudnia potem życie ludzi narażonych na hałas. Wbrew deklaracjom GDDKiA jako inwestor robi wszystko, by nie uwzględniać tych sytuacji, zasłaniając się przepisami, normami i kosztami.  Oficjalnie po roku od uruchomienia inwestycji drogowej inwestor zobowiązany jest dokonać badań norm hałasu, ale takie badania zlecane i opłacane przez GDDKiA dziwnym trafem wykazują niesłuszność postulatów mieszkańców i są podstawą do nieuwzględniania ich postulatów. Tak dzieje się od lat z postulatami ludzi domagających się dodatkowych ekranów na łódzkim odcinku A-1.

GDDKiA pisze: W przypadku potwierdzenia przekroczenia norm hałasu budujemy dodatkowe zabezpieczenia wskazane w decyzji marszałka danego województwa lub starosty.  Okoliczni mieszkańcy mają prawo złożyć również wniosek dotyczący zbyt dużego hałasu, jaki generuje ruch na istniejącej sieci dróg krajowych. Taki wniosek składają do organu ochrony środowiska, który może nakazać wykonanie przeglądu ekologicznego. Jeżeli w wyniku przeprowadzonego przeglądu okaże się, że standardy jakości środowiska nie są dotrzymane (np. normy hałasu są przekroczone), organ może wydać decyzję zobowiązującą inwestora do działań naprawczych (np. budowa lub podwyższenie ekranów akustycznych). Brzmi to pięknie, ale praktyka jest jednak inna…

I jeszcze na zakończenie – dopuszczalne poziomy decybeli obowiązujące w Polsce:

  – 45 dB w nocy dla szpitali poza miastem i stref uzdrowiskowych „A”;

  – 50 dB w dzień dla szpitali poza miastem i stref uzdrowiskowych „A”;

  – 56 dB w nocy dla szkół, szpitali w miastach i domów opieki, zabudowy jednorodzinnej, mieszkaniowej wielorodzinnej, zagrodowej oraz terenów rekreacyjno-wypoczynkowych;

  – 61 dB w dzień dla zabudowy jednorodzinnej, szkół, szpitali w miastach i domów opieki;

  – 65 dB w dzień dla zabudowy mieszkaniowej wielorodzinnej, zagrodowej oraz terenów rekreacyjno-wypoczynkowych.

Wspominaliśmy o problemach z ekranami na łódzkim odcinku A-1, ale z podobną sytuacją mamy do czynienia z Trasą „Górna” i jej przebiegiem w sąsiedztwie zabudowań mieszkańców Starowej Góry. Dokumentacja inwestycji nie uwzględniła ekranów, inwestor twierdzi, że wróci do tematu po zakończeniu budowy trasy, zlecając badania norm hałasu itd. I znów zabawa w ciuciubabkę trwać będzie latami…

R.Poradowski