– Początki firmy sięgają 1987 roku. Od teściów otrzymaliśmy szklarnię o powierzchni 500 metrów kwadratowych i pół hektara ziemi. Trzeba było zbudować kotłownię i pomyśleć o rozbudowie firmy. W 1991 roku sprowadziliśmy pierwszą szklarnię z Holandii o powierzchni 4 tys. metrów kwadratowych, jedną z pierwszych tego typu w Polsce. Ta szklarnia istnieje do dziś. Obecnie produkujemy rośliny doniczkowe pod osłonami, w szklarniach o powierzchni 4 hektarów. Rocznie dostarczamy około 3 miliony roślin, z których sporo trafia do sieci, a także na eksport, m.in. do Danii – mówi Ryszard Turski, współwłaściciel Gospodarstwa Ogrodniczego „Turscy” w Rzgowie.

Choć w tym roku przypada jubileusz firm – 35-lecie, R. Turskiemu nie w głowie świętowanie. Wzrosły koszty funkcjonowania firmy, nie ma zapasów węgla, więc prawdopodobnie trzeba go będzie kupować od pośredników. – A ceny są wprost zabójcze. A jeszcze do tego rośnie pensja minimalna. Czy zbliżająca się zima oznaczać będzie katastrofę? Czy jesteśmy przeznaczeni na pożarcie? Ta katastrofa dotyczy całej branży szklarniowej. To nie pierwszy kataklizm w dziejach firmy i wygląda na to, że będziemy musieli sobie jakoś poradzić i przeżyć najgorsze chwile.

Życie pokazuje, że nawet w najtrudniejszych czasach ludzie nabywają kwiaty. Tak było również podczas pandemii koronawirusa i tak zapewne będzie w najbliższych miesiącach. Oznaczać to będzie, że małżonków Ryszarda i Violettę Turskich, a także ich córkę prowadzącą spółkę „Kwiaty Polskie”, sprzedająca to, co wyrośnie w szklarniach, czekają bardzo trudne czasy.

R.Poradowski