Przed sześcioma laty była to sensacja, o której mówiła cała Polska. Robert Kiełek, jeden z pasjonatów historii odnalazł a krzakach na polu w rejonie wsi Mnichów pod Sieradzem zardzewiały roztrzaskany hełm żołnierza polskiego. Wkrótce w pobliżu odkrył ludzkie kości. – To wszystko świadczyło o tym, że w pobliżu znajduje się bezimienna mogiła żołnierza.
– 17 października 2015 roku o godz. 10 rozpoczęła się ekshumacja – wspomina Maciej Milak, jeden z pasjonatów historii, znawca dziejów walk na linii Warty w 1939 roku. – Trwała sześć godzin. Ogarnęło nas wzruszenie, gdy na niewielkiej głębokości, zapewne w jamie strzeleckiej, ziemia zaczęła odsłaniać szczątki poległego żołnierza. Ciało leżało na prawym boku, głową w kierunku rzeki Warty. Szkielet był dobrze zachowany, aczkolwiek niekompletny, bo bez kończyn dolnych, z uszkodzoną czaszką. Z badań wynikało, że był to młody mężczyzna liczący około 175 centymetrów wzrostu.
W ziemi odkryto niemal całe żołnierskie wyposażenie – od manierek poczynając, a na skórzanej ładownicy i nieśmiertelniku kończąc. Na tym ostatnim było nazwisko szeregowca Teofila Jurka. Kilkadziesiąt łusek od pocisków świadczyło, że T. Jurek ostrzeliwał pozycje niemieckie. Prawdopodobnie zginął od pocisku artyleryjskiego, ale też trafiony był karabinową kulą.
Polscy żołnierze z 32 Pułku Strzelców Kaniowskich z Sieradza w dniach 4-5 września 1939 roku bronili dzielnie linii Warty. Niemcy długo nie mogli sforsować rzeki, udało im się to dopiero po wsparciu artyleryjskim. To wtedy prawdopodobnie zginęło też 14 naszych żołnierzy, którzy schronili się w jednym z betonowych bunkrów. W południe 5 września Niemcy po pokonaniu Warty ruszyli w kierunku Rudy.
Jak to się stało, że ciało szer. Teofila Jurka przeleżało w ziemi przez 76 latach? Maciej Milak ma na ten temat swoją teorię, z której wynika, że polski żołnierz prawdopodobnie zginął podczas ostrzału artyleryjskiego. Ziemia przysypała jego szczątki, a wiosną 1940 roku podczas powodzi błoto dokonało reszty. Gdy Niemcy nakazali zebrać ciała polskich żołnierzy i pochować na pobliskim cmentarzu po prostu nie zauważono przysypanego ziemią szeregowca Jurka.
Teofil Jurek pochodził w Guzewa, wsi leżącej w pobliżu Rzgowa. Domu, w którym się urodził już nie ma, ale ludzie pamiętają rodzinę, z której kilku synów poszło na wojnę i niektórzy zginęli. Krewna Teofila Anna po wojnie szukała jakichkolwiek informacji o szeregowcu Jurku, ale nie udało jej się dowiedzieć, gdzie i w jakich okolicznościach poległ on na wojnie.
21 listopada 2015 r. na cmentarzu w podsieradzkiej Męce (dziś dzielnicy Sieradza, a kiedyś odrębnej miejscowości) odbyła się wzruszająca uroczystość. Pochowano tu w kwaterze żołnierskiej szczątki Teofila Jurka. W ten sposób po 76 latach odzyskał on nie tylko imie i nazwisko, ale też znalazł się wśród swoich bohaterskich żołnierzy Września. W uroczystościach uczestniczyli przedstawiciele rzgowskiej gminy, łącznie z młodzieżą guzewskiej szkoły i krewnymi podporucznika Teofila Jurka. Hołd żołnierzowi, który na swój godny pochówek czekał 76 lat, oddał minister obrony narodowej.
R.Poradowski