Kiedy w Rzgowie zainstalowano pierwszy aparat telefoniczny? – na razie nie wiadomo, choć można się domyślać, że podłączony był do łódzkiej centrali, a linia zapewne łączyła Łódź z gubernialnym Piotrkowem. W tym roku mija 141 lat od zainstalowania w Łodzi pierwszej centrali i sieci telefonicznej. Centrala znajdowała się przy ul. Cegielnianej, czyli dzisiejszej Jaracza, a pierwsze telefony zainstalowano przy tej ulicy i Piotrkowskiej. Sześć lat później w Łodzi było już 255 abonentów prywatnych, 7 rządowych i 3 służbowych, a roczny abonament kosztował, bagatela, 125 rubli.

Takie były początki telefonii w Łódzkiem. Dziś trudno sobie wyobrazić życie bez telefonu – stacjonarnego czy komórkowego. Telefon zrewolucjonizował świat. Dziś przy pomocy tego „diabelskiego wynalazku” możemy nawiązywać kontakt nawet z kosmosu. O wszechstronnym zastosowaniu tego urządzenia możemy się przekonać m.in. dzięki Leszkowi Chwiałkowskiemu, kolekcjonerowi różnorodnych telefonów, mieszkańcowi Starowej Góry.

Chwiałkowski od lat jest zauroczony wynalazkiem Alexandra Bella nie tylko dlatego, że zrewolucjonizował on świat, ale także z tego powodu, że pomógł rozwiązać jeden z najważniejszych problemów ludzkości dotyczący komunikacji. Historia przyznała pierwszeństwo Bellowi, bo o palmę pierwszeństwa walczyło wielu wynalazców. Była to sprawa bardziej skomplikowana. Otóż na taki sam pomysł wpadli inni wynalazcy, m.in. Antonio Meucci, który skonstruował urządzenie, przy pomocy którego mógł ze swojego warsztatu komunikować się z chorą żoną. Włochowi udało się udoskonalić swój wynalazek i mógł już rozmawiać na znacznie większą odległość. Niestety, zabrakło mu pieniędzy i nie opatentował swojego wynalazku. Okazuje się, że podobnymi sukcesami mogli pochwalić się też inni, np. Niemiec Philipp Reis i Francuz Charles Bourseul. W 1876 r. niewiele brakowało, by Elisha Gray wyprzedził Alexandra Bella w zarejestrowaniu identycznych wynalazków. Bell miał jednak więcej szczęścia i to on uważany jest powszechnie za wynalazcę telefonu.

Co w tym wynalazku zauroczyło świat? Z pozoru prymitywny aparat z tubą, a potem tarczą do wybierania numerów (od 1896 r.) i klawiaturą (1963) ustąpił ostatecznie telefonowi komórkowemu. A popularność wynikała z możliwości rozmawiania na daleką odległość. Rozwój techniki sprawił, że telefony komórkowe umożliwiają łączność z każdym miejscem na kuli ziemskiej. Technika nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa i zapewne już niedługo zaskoczeni będziemy kolejnymi rewelacyjnymi rozwiązaniami.

Mieszkaniec Starowej Góry jest pasjonatem telefonów. Ponad 30 lat temu wykonał własny aparat telefoniczny, bo chciał porozmawiać z koleżanką. Z rozmowy nic nie wyszło, bo nie było linii telefonicznej, ale w tym momencie rozpoczęła się kolekcjonerska pasja. Teraz w swoich zbiorach posiada ponad 400 różnorodnych aparatów. Są wśród nich te zabytkowe, czyli najdawniejsze, ale nie brak też i współczesnych, znanych tylko nielicznym. Mowa o aparatach kopalnianych, okrętowych czy przemysłowych. Te okrętowe, instalowane np. u podwodniaków, są zupełnie inne niż te znane nam z biur czy domów Pan Leszek chwali się wyjątkowym „rodzynkiem” – aparatem z atomowej łodzi podwodnej. Zdobycie takiego aparatu z pewnością nie było łatwe… Najcenniejszy dla kolekcjonera ze Starowej Góry jest skeleton Ericssona – wczesny model aparatu szwedzkiej firmy, która pierwsza swoją centralę w Warszawie uruchomiła w 1904 roku. Pan Leszek wielkim sentymentem darzy też pierwszy polski aparat telefoniczny z bakelitową słuchawką i widełkowym przyciskiem, z lat trzydziestych XX wieku – CB-35. Produkowały go Państwowe Zakłady Tele- i Radiotechniczne od 1935 r. do pierwszych powojennych lat.

Kolekcjoner ze Starowej Góry naprawia swoje eksponaty, konserwuje je, by były sprawne. Stąd bogata literatura, urządzenia naprawcze i sporo dodatkowych akcesoriów związanych z telefonią, m.in. kart telefonicznych. A konserwacja tych cacek wymaga nie tylko wiedzy fachowej, ale i czasu, tym bardziej, że wiele zabytkowych aparatów jest bogato zdobionych. Naprawy z kolei to bardzo żmudna i precyzyjna robota, bo za wynalazkiem Bella kryje się wciąż wiele tajemnic…

Ryszard Poradowski