Przed wiekami było inaczej – rzeki i strumienie były ważnymi elementami krajobrazu, stanowiły granice, odgrywały ważną role gospodarczą. Tak było i w Rzgowie, gdzie na Nerze znajdował się młyn, a na okolicznych łąkach można było zobaczyć stada białych gęsi. Mieszkańcy miasta, choć mieli swoje pola w różnych miejscach, nie odwracali się od rzeki, która dawała wodę i wypoczynek przez cały rok. Tak, tak – latem wygrzewano się na brzegach Neru, zimą zaś dzieciarnia ślizgała się na rzece i jej rozlewiskach. Jednym słowem – rzeka była obecna w życiu mieszkańców przez cały rok.

Młyny z licznymi stawami zbudowanymi przez wieki wzdłuż Neru znakomicie zatrzymywały wodę. W tych stawach, jak wspominają najstarsi rzgowianie, hodowano ryby. Trochę tych akwenów ocalało, ale część ukryta jest w głębi nadrzecznych ogrodów i łąk. I jak przed wiekami te zbiorniki wody przyciągają zwierzynę, m.in. bobry.

Rzgów odwrócił się od swoich rzek. To zjawisko znane w znacznie większych miastach, nawet w stolicy kraju. Ale jednocześnie obserwuje się trend odwrotny – wiele miast zaczyna wykorzystywać swoje rzeki jako atut nie tylko gospodarczy. Czy jest szansa, by podobnie stało się w Rzgowie? Tak, wszak już przed laty narodziła się koncepcja zbudowania na Nerze zalewu i bulwarów. Nie udało się jej dotąd zrealizować, ale pierwszy krok chce postawić proboszcz rzgowskiej parafii ks. Krzysztof Florczak, tworząc na terenie ogrodu parafialnego park będący miejsce zadumy i wypoczynku. Istnieje tu dużo zieleni, jest też piękny staw, z ciekawym widokiem na XVII-wieczną zabytkową świątynię.

Powoli i nieśmiało przebija się także koncepcja rekreacyjnego wykorzystania Strugi w rejonie szkoły i „Orlika”. Przed laty studenci Politechniki Łódzkiej potwierdzili, że rejon ten posiada potencjał, który warto wykorzystać. Samorząd zlecił wykonanie koncepcji zagospodarowania tego terenu i strumienia dla potrzeb rekreacyjnych i sportowych. To krok w dobrym kierunku i nadzieja na powstanie w Rzgowie dodatkowego terenu do wypoczynku.

R.Poradowski