Nikt nie wie, kiedy zakończy się ta wojna, jaki będzie jej tragiczny bilans. Gdy przed rokiem dowiedzieliśmy się o ataku na Ukrainę, nie zdawaliśmy sobie sprawy ze skutków tego zdarzenia, choć przecież żyją jeszcze ludzie pamiętający II wojnę światową i ogrom zbrodni oraz przelanej krwi. I choć wydawało się, że to wszystko nie może się powtórzyć w XXI wieku – wojna ze wszystkimi jej okropieństwami stała się faktem, stanęła też u bram Polski, a nawet Rzgowa!

Rzgów w tamte dni zareagował jak cała Polska. I tutaj dotarli wojenni uchodźcy. Często z jednym plecakiem, wystraszeni, niepewni jutra. Oglądałem ich, gdy wysiadali z bronisińskiego autobusu OSP. Łzy same cisnęły się do oczu. Dzieci, które wraz z rodzinami uciekły przed rakietami i bombami, pojawiły się w rzgowskim przedszkolu i szkołach. Wielu rzgowian przyjęło uciekinierów pod swój dach. Panie ze rzgowskiego KGW przystąpiły do przygotowywania pożywienia dla uchodźców, którzy zatrzymali się w obiektach „Ptaka” pobliskim Piotrkowie. Znakomicie spisali się też przedsiębiorcy i strażacy. Na Ukrainę do zaprzyjaźnionego obwodu czerniowieckiego dzięki strażakom i przedsiębiorcom, a także mieszkańcom gminy pojechały tony różnorodnych darów – od żywności i ubrań poczynając a na sprzęcie ratowniczym i lekach kończąc. Przedsiębiorcy skrzyknęli się i wysłali kilka pojazdów. To wszystko zorganizowane spontanicznie, z odruchu serca.

Wojna na Ukrainie wciąż trwa. Miała zakończyć się po kilku dniach. Mieszkańcy Rzgowa z niepokojem śledzą to wszystko, co dzieje się tuż za naszą wschodnią granicą. Gdy będzie jeszcze gorzej, znów otworzymy nasze domy i serca…

R.Poradowski