Sytuacja jest niepokojąca, na razie w wielu dużych miastach kraju, np. Białymstoku, Poznaniu, Wrocławiu, a nawet Warszawie. W samym Rzgowie, w którym nie ma zbyt wielu gospodarstw, np. z hodowlą świń czy krów, problem traktowany jest jako marginalny, choć wiadomo, że szczur żyje obok nas. Jak informuje szef Referatu Gospodarki Komunalnej rzgowskiego magistratu Adam Stawiany, przed laty na te gryzonie narzekał jeden z mieszkańców Kalina. Na plagę szczurów w przeszłości narzekali mieszkańcy jednego ze rzgowskich osiedli sąsiadujący z firmą zajmującą się m.in. odzyskiwaniem surowców wtórnych.
Niektórzy mówią o pladze szczurów, które pojawiają się na ulicach wielu miast nawet w środku dnia. Nie boją się ludzi, stanowią zagrożenie, bo roznoszą różne choroby, a w przypadku zagrożenia mogą atakować ludzi i zwierzęta domowe, np. psy. Niszczą żywność instalacje domów, a nawet ich konstrukcje. Są na wszystkich kontynentach, oprócz Antarktydy. Sprzyja gryzoniom ocieplenie klimatu, dokarmianie ptaków, a także wyrzucanie żywności i niezamykanie pojemników na śmieci. Należą do najbardziej płodnych na świecie gryzoni – z jednej pary w ciągu roku może być 2 tys. osobników.
U nas spotykamy głównie szczura wędrownego, który wazy do 0,5 kg, podczas gdy największy na świecie gambijski (afrykański) – do 1,5 kg. Tego ostatniego posądza się o wywołanie w USA w 2003 roku małpiej ospy. Choć szczura się boimy i staramy się z nim walczyć, jednocześnie na świecie szkoli się te gryzonie do wykrywania min i gruźlicy, gdyż mają węch lepszy niż psy, a jednocześnie są znacznie… tańsze.
Choć w Rzgowie na razie szczur nie jest wielkim problemem, warto robić wszystko, by nie ułatwiać jego rozmnażania. Z kolei stosowanie środków chemicznych przez osoby nieuprawnione i nieprzeszkolone może się skończyć tragicznie, jak to było już w kilku przypadkach w kraju.
Ryszard Poradowski