– Jak zaczęła się Pana przygoda z kulturystyką i jakie miejsce zajmuje w niej Rzgów?

– Rzgów jest dla mnie moim pierwszym domem, tutaj się wychowałem i to w tym właśnie mieście zacząłem przygodę z kulturystyką. Tutaj wraz z moim tatą oraz wujkiem Staśkiem poszedłem na swój pierwszy trening. Ta kameralna siłownia dalej znajduje się u wujka, kiedyś muszę tam wrócić i zrobić jeszcze raz trening. Kolejnym wzorcem był mój kuzyn, który także trenował. Miałem od początku dzieciństwa odpowiednie wzorce do naśladowania. Mama z kolei zawsze dbała o to, abym głodny mnie chodził, co jest bardzo ważne, bo odżywianie w kształtowaniu sylwetki spełnia równie istotną rolę, taką samą jak trening. Nie mogę także pominąć mojej siostry Pauli, która od dziecka mi towarzyszyła i wiernie wspierała w tym co robię. Wujek Marek to mój chrzestny oraz wierny kibic, zawsze mogłem na niego liczyć i nic się nie zmieniło.

– Pierwsze sukcesy?

– Pojawiły się w roku 2016, gdy wystartowałem na swoich pierwszych zawodach i zająłem 5. pozycję. Uznałem to wówczas za sukces, ponieważ zrozumiałem, w czym jestem najlepszy i co chcę w życiu robić.

– Jaki był dla Pana miniony rok?

– Moja kariera sportowa nabrała jeszcze większego niż dotąd tempa. Zostałem powołany do kadry Polski w kulturystyce, godnie reprezentując nasz kraj na Mistrzostwach Europy, które odbyły się w Hiszpanii w Santa Susanna, gdzie uplasowałem się na 6. pozycji, przy czym w pierwszym porównaniu byłem na 3. pozycji. Tak zwane TOP 6 w EUROPIE! Kolejnym wielkim krokiem był udział w jednych z najbardziej prestiżowych zawodów na świecie „Arnold Classic”, nazwiska tego pana chyba nie muszę przypominać, które odbyły się także w Hiszpanii, a dokładnie w Sevilli. Na tych zawodach uplasowałem się na 7. pozycji, zostawiając w tyle zawodników z kartą PRO. Zawody w Polsce także były dla mnie pasmem kolejnych sukcesów w roku 2022, gdyż zdobyłem pierwsze i drugie miejsce np. na Mistrzostwa Polski, w Pucharze Polski, Otwartych Mistrzostwach Wielkopolski.

– Była też innego rodzaju satysfakcja…

– Tak, wielkim sukcesem dla mnie była wymarzona okładka w magazynie SDW, w którym porównano mnie do samej ikony kulturystki Arnolda Schwarzeneggera. SDW to największy magazyn kulturystyki i fitness w Polsce. Od dziecka marzyłem, aby znaleźć się kiedyś na takiej okładce i to wreszcie się stało!

– Kulturystyka to jednak nie tylko sukcesy i prestiżowe osiągnięcia…

– Tak, to przecież także codzienna ciężka praca. Cieszę się, że została ona dostrzeżona przez firmy sportowe, które doceniają to co robę, zaopatrując mnie w potrzebne suplementy czy odzież sportową. Dla sportowca jest to bardzo cenna pomoc. Przykro mi, że miasto, z którego się wywodzę, nie docenia tego co robię i wyróżniając sportowców podczas Dni Rzgowa, zapomniało o mnie…  No cóż – samo życie! Jestem typem człowieka, który nie lubi prosić o cokolwiek, a im jest mi ciężej – tym odnoszę większy sukces.

– Co by Pan poradził młodym ludziom, marzącym o takiej karierze jak Pana?

– Z zawodu jestem magistrem dietetyki oraz trenerem personalnym. Na co dzień pomagam ludziom w kształtowaniu ich wymarzonej sylwetki oraz uczę poprawnych nawyków żywieniowych. Młodym ludziom radzę, aby wzięli się za siebie i skupili się na sobie oraz swojej przyszłości, a jak konkurują – to z lepszymi od siebie.  Każdy kiedyś zaczynał, ja także i gdybym nie był systematyczny oraz konsekwentny i wymagający od siebie – być może nadal żyłbym tylko marzeniami. A tak, owszem, mam marzenia, ale je realizuję, krok za krokiem, dzień za dniem. Musimy pamiętać o jednym, co często powtarzam swoim podopiecznym czy zawodnikom: „Stajemy się tym, o czym marzymy”.

– Plany na przyszłość?

– Pomimo tego, że doba jest często dla mnie zbyt krótka, to znajduje czas na to, by dodatkowo pracować jako model, np. dla znanej firmy OLA VOGA. Jestem też aktorem i można mnie często spotkać w polskich serialach. Kolejne kroki? Pragnę rozwijać się. W moim życiu nie ma miejsca na stagnację, wychodzę bowiem z założenia, że jeśli ktoś nie rozwija się – ten się cofa!

Rozmawiał: R.Poradowski