Dziś te artykuły ówczesnej prasy czytamy ze zgrozą. A we wrześniu 1939 roku czytelnicy dowiadywali się, że 30 polskich samolotów bombarduje Berlin, ORP „Wicher” zatopił niemiecki okręt podwodny, marszałek Rydz śmigły walczy z żołnierzami na froncie, a alianci podchodzą pod stolicę Niemiec, nasi dzielni żołnierze pod Warszawą mieli przechodzić do kontrataku, zaś Francuzi rozprawiać się z Niemcami, a w samej Rzeszy – dochodzić do buntów. Dziś wiemy, że były to nieprawdziwe informacje, a podawano je celowo, by zapewnić wysokie morale walczącej Polsce.

1 września 1939 roku „Goniec Poranny” pisał o naszej reakcji na terytorialne roszczenia Rzeszy: „Na bezczelne pretensje pomiotu krzyżackiego Polska odpowiedziała pogardliwym milczeniem i twardą żołnierską postawą”. I znamienne zdanie: „Nasz okręt płynie ku zwycięstwu”. „Nowy Kurjer” oznajmia: „Hitler nie ma żadnych szans. Tchórzliwe krętactwo hitlerowskie skończy się bankructwem gospodarczym i politycznym”.

2 września jedna z gazet pisze o „Oburzeniu i pogardzie całego świata dla Niemców za ich zdradziecki napad” i o podziwie dla Polski. Nasi żołnierze rzeczywiście stawiają opór, m.in. na linii Warty, ale widać już wyraźnie przewagę niemieckiego lotnictwa.  Zbombardowany Wieluń krwawi, uciekinierzy z tego miasta docierają m.in. do Piotrkowa i Łasku.

3 września – prasa donosi, że „w pierwszych bohaterskich bojach zniszczyliśmy 100 czołgów, strąciliśmy 37 samolotów wroga”, bronią się „Nieustraszone lwy Westerplatte”. W Niemczech – panika, ludność obawia się naszych bombardowań – donosi prasa. „Gazeta Polska” cytuje słowa premiera Felicjana Sławoja-Składkowskiego: „Jesteśmy spokojni o losy narodu i państwa”. Inna gazeta pociesza Polaków: „Narzuconą nam wojnę wygramy”.

4 września, gdy już właściwie wiadomo, że klęska jest pewna, w prasie wciąż nie brak optymizmu: „Losy wojny przesądzone ostatecznie po wystąpieniu Anglii i Francji”. Gdy walki nad Wartą kończą się marszem hitlerowskim kolumn na Pabianice i Łódź, a rzgowianie obserwują na niebie nierówne walki naszych i niemieckich samolotów, czytelnicy dowiadują się, że polskie wojska wypierają nieprzyjaciela, że w pościgu dotarły do Niemiec, a „nasze straty są bardzo nieznaczne”.

5 września – „Borowskie Termopile” znaczą setki zabitych żołnierzy, podobnie jest nad Wartą w rejonie Sieradza. Niemieckie czołgi prą na Piotrków, Tomaszów i Warszawę, tymczasem polskie gazety piszą o 30 naszych samolotach, które bombardują Berlin, „Czas” dodaje, że wszystkie maszyny powróciły do swoich baz. I jeszcze jeden optymistyczny akcent: flota angielska rozpoczęła blokadę Niemiec, jedna z fabryk samolotów w Niemczech wyleciała w powietrze. Któraś z gazet informuje o zbombardowaniu przez Luftwaffe Jasnej Góry, co nie jest prawdą.

7 września – gdy już sprawa jest właściwie przesądzona i resztki rozbitych polskich armii wycofują się na wschód, prasa z uporem pisze o mitycznych bombardowaniach Berlina, w czym mają uczestniczyć polskie, francuskie i angielskie samoloty. „Czy to początek czy konie c wojny?” – pyta „Czas”. W tym czasie niemieckie wojska są już w Piotrkowie, pod Łodzią, zajęły niewielki Rzgów.

9 września – Niemcy w panice wycofują z frontu polskiego swoich 6 dywizji i przerzucają je na „Linię Zygfryda”, a hitlerowskie łodzie podwodne muszą poddawać się, bo nie mają paliwa – donoszą nasze media. Tylko nielicznie wierzą w te wyssane z palca informacje.

10 września pojawiła się nuta otrzeźwienia i drukowane są informacje o „chwilowych sukcesach Niemiec”.  „polska może zmobilizować sześć milionów żołnierzy, aby walczyć wspólnie z najlepszym wojskiem francuskim” – przekonuje jednak „Dziennik Polski”. Kolejny stek bzdur, które leją w polskie serca niczym nieuzasadnioną nadzieję.  Tymczasem wielu Polaków ogląda już na własne oczy bombardowania miast i wsi, egzekucje cywilów, zbrodnie wojenne „rycerskiego Wehrmachtu”.

12 września – jedna z gazet pisze, że w armii niemieckiej szerzy się masowa dezercja, w innej czytamy: „Nieprzyjaciel w odwrocie. Vive la Pologne!”  Niemcy rzekomo wycofują się z przedmieść naszej stolicy, na północy polska armia powstrzymała pochód Niemców, umacniając się na nowej linii obronnej: Narew – Bug – Wisła.

R.Poradowski