Gdy wybuchło Powstanie Styczniowe, w niewielkim Rzgowie nadsłuchiwano wieści o wydarzeniach w stolicy. Docierały z opóźnieniem, ale patriotycznie nastawieni mieszkańcy życzyli zaborcom wszystkiego najgorszego. Wkrótce okazało się, że zniknęło kilku młodych rzgowian, rzekomo „zabranych w sołdaty”.  Wtajemniczeni wiedzieli, że niektórzy z nich uniknęli branki i zdołali wymknąć się ze Rzgowa, by wstąpić do powstańczych oddziałów. Była to tajemnicą poliszynela. Jak się okazało, nikt z mieszkańców nie doniósł o tym carskim urzędnikom i sołdatom czuwającym w Rzgowie i donoszącym gubernialnej władzy o nastrojach w mieście. Tak było również później, gdy po klęsce powstania niektórzy powrócili do rodzinnego Rzgowa.

Niewiele wiemy na temat udziału mieszkańców Rzgowa w Powstaniu Styczniowym. Być może niektórzy z nich walczyli w oddziałach, które po kolei ponosiły klęski i znaczyły swój szlak bezimiennymi mogiłami patriotów. Być może któryś ze rzgowian walczył w zwycięskiej bitwie sędziejowickiej. Przed historykami jest jeszcze pole do popisu, by dopisać ciąg dalszy historii grodu nad Nerem i jego mieszkańców w tym ważnym zrywie powstańczym. Zaryzykować możemy jednak tezę, że Rzgów, jak wiele miejscowości Królestwa Polskiego wspierał powstanie.

Zbliża się 160 rocznica wybuchu Powstania Styczniowego. Wciąż trwają spory o to, czy należało wystąpić zbrojnie przeciwko carskiej Rosji, czy też potulnie służyć zaborczej władzy, licząc na jej łaskawość i ewentualne reformy w duchu polskim. Car Aleksander I do swojego namiestnika w Warszawie, feldmarszałka Iwana Paskiewicza pisał m.in.: „Jeśli chodzi o ten kraj, to choć zapewniasz, że za lat dziesięć dojdzie on do stanu, jakiego sobie życzymy, ja obstaję przy dziewięćdziesięciu siedmiu latach, ale bardziej liczę w tej mierze na rosyjskie bagnety i kartacze niż na inne środki; tylko strach, moim zdaniem, oddziałuje na Polaków”. Jego następca car Aleksander II podczas pierwszej wizyty w Warszawie, w maju 1856 roku postawił kropkę nad „i”: „Panowie, żadnych marzeń.(…) Szczęście Polaków zamyka się tylko w zupełnym zlaniu z Rosją”. Te słowa nawet dziś wywołuję dreszcze, bo doskonale pasują do polityki Rosji realizowanej w stosunku do Polski od pierwszej połowy XVIII wieku do dziś.

R.Poradowski