W burzliwych dziejach rzgowskiej Ochotniczej Straży Pożarnej nie było dotąd takiej sytuacji. Od kilku miesięcy mamy do czynienia z organizacyjnym patem i nadal nie ma w pełni wyłonionego i uprawomocnionego do działania Zarządu. Od zebrania sprawozdawczo-wyborczego w dniu 26 czerwca br. minęło już wiele tygodni i dotąd nie wypracowano konsensusu. Desygnowany wówczas na prezesa OSP Wojciech Gałkiewicz wobec braku możliwości porozumienia w łonie Zarządu ostatecznie złożył rezygnację, podobnie zresztą jak kilku innych członków Zarządu. 3 września mają być powtórzone wybory Zarządu, ale wygląda na to, że .kryzysu nie uda się zażegnać.
Usiłowaliśmy dowiedzieć się, czy gdzieś w kraju kiedykolwiek doszło do takiej sytuacji. Okazuje się, że nikt nie zna podobnego przypadku. To kompromitująca sytuacja dla środowiska strażackiego Rzgowa. Ktoś wreszcie powinien przeciąć wspomnianą „zabawę w kotka i myszkę”. Dziś niezbędne jest też wyjaśnienie wszystkich niedomówień i nieprawidłowości, o których mówi się tylko w kuluarach. Jeśli rzgowska straż ma wyjść z kryzysu i kontynuować dzieło wielu pokoleń społeczników w strażackich mundurach, musi wreszcie w pełni oczyścić się i z czystym kontem wznowić działalność zgodną ze statutem.
Jaka jest naprawdę przyczyna patu w OSP? Czy chodzi tylko o skłócenie strażaków i dolewanie benzyny do ognia, a może chodzi o coś innego? Jeśli prawdziwe są krążące po Rzgowie informacje o nieprawidłowościach finansowych poprzedniego Zarządu – to trzeba je szybko wyjaśnić. Jeśli kolejne wybory w dniu 3 września br. nie wyłonią Zarządu chcącego pokierować rzgowską OSP, pozostanie wprowadzenie do stowarzyszenia komisarza. Takie rozwiązanie nie rozwiąże problemów straży. Czyżby druhowie o tym nie wiedzieli?
R.Poradowski