Dlaczego pod rzgowską świątynią nie ma podziemi i krypt? – zapytał mnie niedawno jeden z mieszkańców grodu nad Nerem. – Właściwie pod każdym starym kościołem są jakieś podziemia, a w naszym mieście ich nie ma…
Odpowiedź na to pytanie nie jest trudna. Prawdopodobnie już w średniowieczu w Rzgowie istniała jakaś świątynia, na której ślady dotąd nie natrafiono. Czy ta zapewne drewniana budowla znajdowała się w rejonie dzisiejszego Starego Rynku? – trudno powiedzieć. Gdy w 1 połowie XVII stulecia wznoszono mury istniejącej dziś świątyni, Rzgów nie należał do najważniejszych miejscowości w dobrach kościelnych „państwa pabiańskiego”, ale gospodarze tych terenów chcieli zapewne, by nowa murowana świątynia przetrwała dłużej niż wcześniejsza drewniana. Stąd solidne mury kamienno-ceglane i godne jak na tamte czasy wyposażenie wnętrza.
W innych ośrodkach najczęściej fundatorami kościołów byli możnowładcy, często właściciele potężnych majątków. Nie dość że fundowali świątynie czy w ich murach bogato wyposażone kaplice, to jeszcze dbali o to, by ich szczątki spoczęły w tych świętych murach. Stąd podziemia, a w nich krypty. W Rzgowie nie było dworu, nie rezydowali tu właściciele dóbr, właściwie nie istniała potrzeba budowania podziemnej części świątyni, wszak mieszkańcom w zupełności wystarczał przykościelny niewielki cmentarz. Tu zapewne przez kilka wieków (do początków XIX stulecia) grzebano rzgowian.
Ostatnie rewelacyjne odkrycia krypty pod spalonym w 2015 roku kościołem w podłódzkich Mileszkach nie pozwalają jednak na definitywne stwierdzenie, że pod rzgowskim kościołem nie było krypty. W Mileszkach też nikt nie spodziewał się podziemnych pochówków, a jednak…
R.Poradowski