– Jak ksiądz ocenia 10 lat pracy dla rzgowskiej parafii?

– Trudno mi oceniać swoją pracę, bo z pewnością nie będę obiektywny, ale mogę dziś powiedzieć, że jestem zadowolony z podjęcia się przed laty ratowania zabytku, postępu i jakości dotychczasowych prac. Gdy w 2013 roku ksiądz biskup skierował mnie do Rzgowa i zostałem tu proboszczem, byłem nieco zaskoczony, bo myślałem, że kościół jest w lepszym stanie technicznym.

– Co udało się dotąd zrobić dla uratowania najcenniejszego zabytku Rzgowa?

– Muszę powiedzieć, że wspólnie z tutejszą społecznością podjęliśmy się wielkiego dzieła, a potwierdza to też konserwator zabytków. To wszystko zrobiliśmy mimo pandemii koronawirusa, kryzysu gospodarczego, inflacji i innych kłopotów. A przecież po drodze były również skomplikowane badania, konsultacje, ekspertyzy i opinie, wszak mamy do czynienia z najcenniejszym zabytkiem Rzgowa. Roboty remontowe i rewaloryzacyjne rozłożyliśmy na kilka lat, ich koszt szacowaliśmy wstępnie na 7 milionów złotych.  Dotąd wydaliśmy łącznie około 6 milionów złotych. Ten nasz wielki program chcielibyśmy zakończyć w 2024 roku, wykonując jeszcze m.in. renowację ołtarzy bocznych, lamperie.

– Co najbardziej zaskoczyło księdza przed dziesięcioma laty, gdy pojawił się po raz pierwszy w Rzgowie?

– Zaskoczyła mnie gotowość ludzi do wzięcia odpowiedzialności za dzieło i konkretną pomoc.  Mieszkańcy wówczas obiecali mi pomoc i realizują ją do dziś. Jako pasterz cenię sobie też otwartość parafian. Zapewne dlatego dobrze się tu czuję, odpowiada mi taka niewielka społeczność, w której nie ma anonimowości, jak w wielkiej Łodzi. Znam tu moich parafian, są mi bliscy, dobrze się wśród nich czuję, choć przecież jestem przybyszem. Także diakoni mówią, że w Rzgowie czują się bardzo dobrze.

– Pomówmy o planach księdza na najbliższe lata…

– Chcemy dokończyć remont kościoła, potem także wyremontować plebanię, na której dach jest dziś w złym stanie. Oczywiście pozostanie jeszcze sporo innych prac do wykonania, jak choćby odtworzenie starego walącego się ogrodzenia czy nabycie nowych dzwonów, bo z trzech starych wykonanych z żeliwa jeden już nie dzwoni. Rzgów zasługuje na lepsze dzwony. Chciałbym także udostępnić mieszkańcom część przykościelnego ogrodu i stworzyć miejsce do wypoczynku oraz wewnętrznego wyciszenia.

– To zadania na kolejne dziesięć lat…

– To prawda. Chciałbym pozostać w Rzgowie do emerytury, bo dobrze się tu czuję.

Rozmawiał R.Poradowski