Rozpoczęcie sesji Rady Miejskiej Rzgowa od złożenia życzeń przez radnych burmistrzowi Mateuszowi Kamińskiemu z okazji jego imienin i stosunkowo krótki porządek zapowiadały spokojne obrady, ale już prezentacja nowych kierowników w Urzędzie Miejskim i ocena tegorocznych Dni Rzgowa wywołały ostrą dyskusję. Żal mi było następczyni Zbigniewa Snelewskiego Iwony Kowalczyk, którą jeden z radnych przepytywał w stylu sztubackim. A potem, szczególnie po podjęciu uchwał m.in. w sprawie zmian w budżecie i „nowych – starych” ulic, było tylko coraz gorzej…

Radny Jarosław Świerczyński skrytykował organizatorów Dni Rzgowa za m.in. niedostateczne zaplecze gastronomiczne, na co zresztą zwracało uwagę wielu mieszkańców. Wiceprzewodniczący Rady Marek Bartoszewski stwierdził nawet, że ktoś powinien ponieść konsekwencje za to niedopatrzenie. Z kolei radny Paweł Redzynia skrytykował nieprzemyślane, jego zdaniem, zainstalowanie progu zwalniającego ruch pojazdów w rejonie cmentarza w Starej Gadce. To sprawa dyskusyjna, jak i progi w Starowej Górze, ale faktem jest, że zmuszają one do zwolnienia jazdy i poprawy bezpieczeństwa.

Gdy radny Kordian Skalski rozpoczął polemikę z burmistrzem w sprawie polityki związanej m.in. ze strategią rozwoju gminy – temperatura zaczęła się podnosić, tym bardziej, że pojawiły się oskarżenia personalne i argumenty nie mające nic wspólnego z rzeczową i spokojną dyskusją. Skalski zarzucił burmistrzowi wprowadzanie radnych w błąd i nieskuteczne działanie w sprawie terenów ZWiK w Kalinku. Burmistrz z kolei argumentował, że radny nie kieruje się argumentami i rzeczowością, a polityką. Dyskusja dotyczyła też funkcjonowania Rady w ostatnich miesiącach: burmistrz po raz kolejny deklarował chęć współpracy z radnymi, nie akceptując jednak prowadzenia debaty „odbiegającej od standardów”, a szczególnie nie opiniowania uchwał przed sesją. Przewodniczący Rady Radosław Pełka stwierdził, że to nie jego wina, bo zwoływanie komisji leży w gestii ich przewodniczących, ale zadeklarował powrót do tego, co było wcześniej.

Do tej ostrej, nieprzebierającej w słowach i ocenach dyskusji przy włączonych kamerach i mikrofonach włączył się także radny Świerczyński, mówiąc m.in. o zadłużaniu gminy przez burmistrza oraz złej atmosferze panującej w części Rady, a także wśród pracowników Urzędu Miejskiego. Zdaniem burmistrza to bezpodstawne oskarżenia, wprowadzające opinię publiczną w błąd. Radny Rafał Kluczyński nazwał argumenty Świerczyńskiego „odgrzewanymi kotletami”.

Wybaczą mi Czytelnicy, że nie cytuję wielu oskarżeń i epitetów padających w środę na sesji, bo sprowadzają one debatę do poziomu, który nie przystoi Radzie Miejskiej. Część radnych już wcześniej opuściła obrady, nie chcąc chyba uczestniczyć w tym nieeleganckim widowisku. Tuż przed piętnastą przewodniczący R. Pełka ogłosił koniec sesji.  Czy do następnych obrad radni „otrzeźwieją” i wreszcie odłożą na bok kłótnie, które niczemu dobremu nie służą?

R.Poradowski