Podczas sesji rzgowscy radni na ogół zajmują się wielkimi i ważnymi sprawami gminy, tymczasem zwykle pod koniec obrad pojawiają się sprawy drobne, wydawać by się mogło mało ważne, a jednak irytujące ludzi i wymagające poważnego potraktowania. Tak też było podczas ostatniej sesji, gdy wyraźnie zirytowany przewodniczący Rady Radosław Pełka powrócił do swojej interwencji w sprawie naprawy zdewastowanego chodnika na odcinku od ul. Krasickiego do Guzewskiej. Otrzymał bowiem wyjaśnienie magistratu, że sprawa nie jest prosta do załatwienia, bo to „nieformalna inwestycja Urzędu Miejskiego”. Aby ją zrealizować, wystąpiono do Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad w Łodzi w celu zawarcia porozumienia.

Radny przypomniał, że mieszkańcy już dawno interweniowali w tej sprawie, ale wciąż nic się nie dzieje. – Już czas, by ktoś to naprawił – mówił radny, wyraźnie wskazując adresata tych słów i podkreślając jednocześnie, że w tym przypadku nie potrzeba wielkich pieniędzy.

Miesiąc wcześniej w podobnej sprawie występował radny Kordian Skalski, a jego interwencja dotyczyła końcówki ulicy Grodziskiej (idąc w kierunku Grodziska), gdzie także dla bezpieczeństwa mieszkańców trzeba naprawić chodnik. I w tym przypadku nie potrzeba wielkich pieniędzy i planów, według radnego wystarczy przede wszystkim trochę dobrej woli. I tak zapewne jest, ale jakiś bezwład ludzi odpowiedzialnych za takie „drobiazgi” jak te chodniki, utrudnia szybkie rozwiązanie problemu. Czy w sprawie takich zniszczonych chodników muszą wielokrotnie interweniować radni?

R.Poradowski