Z pewnością już ponad wiek istnieje szkoła w Kalinie. Wiadomo, że przed I wojną światową szkoła mieściła się w drewnianym budynku. Nie ma po nim śladu, jak zresztą po pierwszej strażnicy strażackiej w tej wsi. Ponieważ we wsi było sporo gospodarstw niemieckich, do wspomnianej szkoły, którą kierował Niemiec Kail uczęszczały dzieci zarówno rodzin niemieckich jak i polskich. Polacy prawdopodobnie uczyli się tylko w okresie od września do grudnia.

W czasie I wojny światowej do szkoły uczęszczały tylko dzieci miejscowych Niemców. Dopiero w okresie międzywojennym, gdy wprowadzono obowiązkową naukę, w szkolnych ławkach znów zasiedli Polacy.

Po II wojnie światowej przez pewien okres szkoła mieściła się w kaplicy ewangelickiej. Ponieważ stara murowana szkoła znajdowała się na zbyt małym placu i nie można było wybudować nowej szkoły w tym miejscu, zdecydowano się wznieść nowe mury w Tadzinie, na granicy z Kalinem. Nową szkołę oddano do użytku w 1964 roku, ale była to niewielka placówka. Z czasem ją rozbudowywano – w 1998 roku przybyły 4 klasy lekcyjne, biblioteka i szatnie, w 2000 roku uczniowie otrzymali salę gimnastyczną. 4 lata później szkoła otrzymała imię Świętej Królowej Jadwigi.

Dziś szkoła znów jest za ciasna, bo z roku na rok przybywa tu uczniów. Obecnie jest ich 132, ponadto 20 przedszkolaków. Dyrektor szkoły Jarosław Marianowski uważa, że powoli trzeba się przymierzać do rozbudowy placówki. Na razie jest to nierealne, ale gdy przybędzie jeszcze więcej uczniów stanie się to koniecznością. Dyrektorowi marzy się kilka dodatkowych pomieszczeń lekcyjnych, zaplecze magazynowe, a także niewielka sala widowiskowa. Ta ostatnia potrzebna jest do różnorodnych zajęć kulturalnych, które dziś odbywają się w sali gimnastycznej, ale często trudno pogodzić te zajęcia ze sportowymi. I pomyśleć, przed laty chciano likwidować szkołę…

R. Poradowski