Pan Andrzej z ulicy Grodziskiej powątpiewa w oddziaływanie na rzgowską gminę tzw. leja depresyjnego bełchatowskiej kopalni. Specjaliści też nie mają jednoznacznej opinii na ten temat, jak zresztą na wielkość samego leja depresyjnego. Jedno jest pewne: z powodu wykopania potężnej dziury w ziemi i uruchomienia kilkuset wielkośrednicowych studni odwadniających złoże węgla brunatnego (w końcu 1981 r. było 313 studzien) obniżyło się znacznie lustro wody. Fachowcy mówią o leju depresyjnym wielkości od 2000 km kw. do 200 km kw. Oczywiście lej się zmieniał w miarę eksploatacji węgla i uruchomienia dodatkowego złoża „Szczerców”.

Czy zatem kopalnia w rejonie Bełchatowa mogła wpłynąć na wyschnięcie wielu studni w rzgowskiej gminie? Samo zaprzeczanie niczego nie wyjaśnia, bo faktem jest, że w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych w wielu tradycyjnych studniach brakowało wody, stąd potrzeba budowania wodociągów i studni głębinowych. Oczywiście sprawa jest bardziej skomplikowana, bo na deficyt spowodowany oddziaływaniem leja depresyjnego nakładały się zmiany klimatyczne i inne zjawiska.

Czy bełchatowski lej depresyjny na zawsze zmienił stosunki wodne w centrum Polski? Nie, powoli zbliża się moment zakończenia eksploatacji węgla brunatnego ze złoża „Bełchatów”, już od lat powoli zamiast na zwałowisko tzw. nadkład wędruje do nieczynnej części kopalni. Gdy ustanie wydobycie węgla i wyłączone zostaną studnie drenażowe, potężna dziura w ziemi zacznie się wypełniać wodą, tworząc wielkie jezioro. Być może podziemne lustro wody na obszarze wspomnianego leja depresyjnego zacznie się wówczas podnosić i znów w wielu studniach w rejonie oddziaływania leja pojawi się woda.

Ryszard Poradowski