Nareszcie trochę optymistycznych informacji w sprawie ptasiej grypy w powiecie łódzkim wschodnim. Lekarz weterynarii Adam Krajewski nie ukrywa, że na ten moment jest dużo lepiej niż przed paroma miesiącami, gdy wykryto ognisko tej groźnej choroby ptactwa m.in. w rejonie Koluszek. Służby weterynaryjne cofnęły ograniczenia, jakie wprowadzono w rejonie Koluszek i Brzezin w związku z wykryciem ognisk, ale nie oznacza to, że przestało istnieć zagrożenie. Dlatego nadal hodowcy drobiu powinni dbać o to, by ptactwo domowe nie stykało się z dzikim roznoszącym groźnego wirusa apeluje A. Krajewski – należy też stosować wszelkie sposoby zabezpieczające przed zarażeniem (m.in. bioasekuracja).

Ptasia grypa jest wyjątkowo zjadliwą chorobą eliminująca miliony ptactwa domowego, głównie kury, kaczki i indyki. Według specjalistów wirusa roznosi przede wszystkim dzikie ptactwo pojawiające się w gospodarstwach, gdzie kury czy kaczki są na wybiegu. Tu najczęściej dochodzi do zakażenia paszy. Walka z wirusem ptasiej grypy trwa w Polsce od wielu lat, podobnie zresztą jak w wielu krajach Europy. Na szczęście znany wirus ptasiej grypy nie jest groźny dla człowieka, bowiem ginie w wysokiej temperaturze.

Choć w powiecie łódzkim wschodnim w tej chwili jest w miarę bezpiecznie, zagrożenie wirusem nadal istnieje. Przed miesiącem wykryto go w powiecie łęczyckim (Prądzew), w wyniku czego w gospodarstwie trzeba było wybić 13320 kaczek, a służby weterynaryjne wyznaczyły obszar zapowietrzony w promieniu co najmniej 3 km i zagrożony w promieniu do 10 km.

R.Poradowski