Zapewne nawet rzgowianom trudno jest uwierzyć, że ich miasto coraz częściej odwiedzają turyści. A my przekonaliśmy się o tym w miniona niedzielę, gdy w rejonie ul. Łódzkiej i Nadrzecznej odbywał się odpust z okazji święta patrona rzgowskiej świątyni, a do tego po raz pierwszy od tygodni dopisała pogoda. Na odpuście widzieliśmy sporo łodzian, a niektórzy pojawili się w samym centrum miasta i odpoczywali w parku.

Dwaj chłopcy przyjechali do Rzgowa z Łodzi na hulajnogach. Odpoczywali na ławkach w rejonie kiosku z prasą. Jak mówili, nie bali się tak długiej wyprawy, bo w Rzgowie byli już kilka razy. Rozmawialiśmy też z dwoma rowerzystkami, które zatrzymały się przed sklepem w centrum miasta, by zaopatrzyć się w napoje, a potem udały się na zwiedzanie Rzgowa. Oczywiście zaczęły do parku i najcenniejszego zabytku, czyli XVII-wiecznej świątyni.

Przez dziesiątki lat Rzgów uchodził za sypialnie Łodzi, mało atrakcyjną osadę, w której nawet nie warto było się zatrzymywać. W ostatnich latach to się zmieniło – nie dość, że pojawiło się trochę tablic informacyjnych dotyczących dziejów miasta, to jeszcze przybyło atrakcji w postaci pomników i tablic pamiątkowych. Ostatnią atrakcją, która „zagra” zapewne jeszcze w tym roku, jest tramwaj nawiązujący do tradycji, czyli kursowania tego typu komunikacji przez kilkadziesiąt lat. Dodajmy jeszcze, że kilka lat temu ukazał się drukiem pierwszy w dziejach Rzgowa obszerny przewodnik turystyczny, przybyło tez innych wydawnictw promujących miasto nad Nerem.

Turyści nie tylko z Łodzi, ale i np. pobliskiego Tuszyna, pojawiają się też w gminie. Warto pomyśleć o tablicach informacyjnych, np. przy kaplicy w Kalinie czy choćby w Hucie Wiskickiej, gdzie w sąsiedztwie do dziś istniejących stawów była niegdyś osada przemysłowa i młyny. A może sołtysi pójdą w ślady Prawdy i ustawią przy wjeździe do swoich miejscowości pamiątkowe obeliski czy tablice z pierwszymi wzmiankami historycznymi o ich miejscowościach. Zresztą pomysły mogą być różne, byle powodowały przybliżenie dziejów miejscowości i stanowiły miejsce, przy którym zatrzyma się turysta.

R.Poradowski