Gdy brakuje w pobliżu wysokich gór czy ścian wspinaczkowych, można szukać mocnych wrażeń np. wchodząc na różnorodne wysokie opuszczone konstrukcje budowlane. Mogą to być filary mostów, potężne kominy czy drapacze chmur. Podczas takich wspinaczek bez asekuracji (zwanych urban climbing lub buildering)  amatorzy mocnych wrażeń podziwiają nie tylko wspaniałe widoki, ale też mają do czynienia z niesamowitą adrenaliną.

Prezentowane zdjęcia z udziałem rzgowskiej sportsmenki i radnej Ewy Tyll wykonane zostały na jednym z ostatnio „zaliczonych” masztów w województwie mazowieckim. – Wraz ze znajomymi uprawiamy tzw. urban climbing – odnajdujemy nieczynne lub opuszczone konstrukcje/maszty i próbujemy na nie wejść (zdobyć je) mówi E. Tyll.

Wspomniana ekstremalna miejska wspinaczka, często w sercu wielkich miast, znajduje coraz więcej naśladowców na całym świecie. Powszechnie znane są dokonania Francuza Alaina Roberta, który wspina się na słynne wysokościowce i drapacze chmur. Sport ten jest właściwie zakazany, choć brak regulacji prawnych pozwala wielu amatorom urban climbing „zaliczać” kolejne ekstremalne wspinaczki, trafiając potem niejednokrotnie do aresztu i płacąc wysokie kary. Jak dowiedzieliśmy się z internetu, i w naszym kraju nie brak ludzi szukających mocnych wrażeń – zalicza się do nich m.in. Dawid Kaszlikowski, Marcin Banot i oczywiście Ewa Tyll z przyjaciółmi.

R.Poradowski