Decyzja w tej sprawie jeszcze nie zapadła, ale wygląda na to, że już podzieliła rzgowską Radę Miejska, która przecież i tak od początku kadencji nie jest monolitem. Wniosek w sprawie powołania takiej formacji postawiła Komisja Ochrony Środowiska na początku września br. wyraźnie pod presją wymogów, jakie stawiane są przed władzami miasta. A chodzi przede wszystkim o egzekwowanie przepisów dotyczących ochrony środowiska. Urzędnicy nie mogą wchodzić do domostw i sprawdzać np. jakości opału i tego, co ląduje w piecach. Natomiast wykonywanie takich czynności może być realizowane przez strażników lub policjantów, a ci ostatni właściwie nie chcą się tym zajmować. Urzędnicy, np. szefowa Referatu Ochrony Środowiska Urzędu Miejskiego Magdalena Górska, a także wielu radnych ratunek dostrzegli zatem w Straży Miejskiej.

Przeciwnikiem tworzenia nowej kosztownej formacji jest m.in. burmistrz Rzgowa, ale i wielu radnych jak np. Paweł Redzynia. Mówią oni o olbrzymich kosztach utrzymania straży (etaty, mundury, samochody, sprzęt techniczny do kontroli itd.) rzędu 1 mln zł rocznie i wskazują jednocześnie na wykorzystanie innych sposobów, by wyegzekwować od mieszkańców poprawę jakości np. powietrza. Takim sposobem może być badanie dymu z komina przy pomocy drona, co w sezonie może kosztować maksymalnie 60 tys. zł. Jeden z radnych wskazywał na potrzebę zorganizowania mądrej kampanii uświadamiającej mieszkańcom zagrożenie dla ich zdrowia w przypadku spalania niedozwolonych surowców i materiałów. A w piecach w gminie pali się dziś właściwie wszystko – od starych mebli laminowanych poczynając, a na ścinkach pozostałych przy produkcji odzieży, a nawet resztki mięsa drobiowego.

Temat wywołał kilkugodzinną debatę radnych podczas wspólnego posiedzenia stałych komisji Rady Miejskiej. Jakie będą ostateczne wnioski w tej sprawie? Czy dojdzie do powołania Straży Miejskiej”? – pokaże czas.

R.Poradowski