Niedawno nakładem Zakładu Narodowego im. Ossolińskich w prestiżowej serii Biblioteki Narodowej ukazała się książka „Emily Dickinson. Wybór poezji”, przygotowana przez profesor Agnieszkę Salską. Na temat książki i amerykańskiej poetki rozmawiamy z rodowitą rzgowianką profesor A. Salską.

– Co sprawiło, że swoje badania poświęciła Pani tej amerykańskiej poetce?

– Dla mnie ważne są dwie poetki: Emily Dickinson i Wisława Szymborska. O tej pierwszej pisałam pracę magisterską i wróciłam do niej na koniec swojej kariery naukowej. W międzyczasie w różnych wydawnictwach opublikowałam o niej sporo artykułów, głównie w języku angielskim.

-Skąd się wzięła ta fascynacja Dickinson?

– Nie potrafię tego powiedzieć, Po trzecim roku studiów miałam obowiązek uczestniczenia w trzytygodniowym obozie językowym, jeden z profesorów zaserwował nam wiersze Emily Dickinson. Wówczas moja znajomość języka nie była na tyle dobra, bym wszystko zrozumiała, ale i tak jej poezja wywarła na mnie bardzo duże wrażenie, Dickinson odpowiedziała kiedyś na pytanie: co to jest poezja, mówiąc, że – gdy czuje się dreszcze, jakby odcinano czubek głowy, to właśnie jest poezja. Tak to zresztą czułam. Jej wiersze są krótkie, intensywne, a forma oparta jest na ludowych wierszach, bliskich naszej poezji ludowej.

– Ktoś porównał jej poezję do twórczości Norwida…

– Nie jest to zbieżność formalna, raczej oparta na podobieństwach biografii.

– Co charakteryzuje poezję Dickinson?

– Jest ona emocjonalna, akcentuje poczucie kryzysu, konfrontację z potężną siłą, która nas przerasta, a której trzeba się przeciwstawić. Poetka bezustannie zastanawia się nad życiem. Wychowana w tradycji romantycznej dostrzega prawa przyrody organizujące nasz świat. Największy nasz dar to to, co jest nieznane.

– Dlaczego od śmierci w latach 80. XIX w. E. Dickinson wciąż fascynuje wielu twórców, czy jest to efekt zapoczątkowanego przez nią budowania mitu „samotnej damy w białej sukni”, a może jest coś innego, co fascynuje także dziś… Jej wiersze tłumaczyli na język polski m.in.: Kazimiera Iłłakowiczówna, Stanisław Barańczak, a nawet Maciej Maleńczuk.

– Tajemniczość budowała świadomie, ale ja wystrzegam się jednoznacznych interpretacji. Była też wielka miłość – do kogo? Miała kłopoty ze wzrokiem – wszystko to jest znakomitym polem do snucia różnych teorii. Gdy jej poezja zaczęła fascynować, zwracano uwagę głównie na jej biografię, ale już w pierwszej połowie XX wieku zrezygnowano z tego, a teraz znów to zainteresowanie wraca w nowych biografiach poetki i biograficznych filmach. Ta jej tajemniczość drażni i fascynuje jednocześnie.

– E. Dickinson żyła w ciekawych czasach w Stanach Zjednoczonych, była świadkiem olbrzymich przemian gospodarczych i społecznych, przewartościowań spowodowanych m.in. bratobójczą wojną secesyjną, a jednak w jej poezji, jak Pani pisze, więcej jest przyrody, miłości refleksji nad życiem i światem…

-To prawda, Dickinson interesowała się nie tylko swoim najbliższym otoczeniem i przyrodą, ale i światem.

– Imponująca jest Pani znajomość nie tylko poezji amerykańskiej poetki, ale i jej życia oraz recepcji twórczości. Można odnieść wrażenie, że weszła Pani w świat Emily Dickinson, że poznała jej najbardziej skryte tajemnice. Czy tak jest rzeczywiście? Czy są jakieś polskie odniesienia w jej twórczości?

– Raczej nie, znała jednak książki opisujące postać Tadeusza Kościuszki – dla niej wygnańca i emigranta nazywanego Tadeuszem z Warszawy.

– Czy jest Pani usatysfakcjonowana wieloletnią pracą nad książką, która wydana została bardzo starannie w prestiżowej serii Biblioteki Narodowej?

– Jestem szczęśliwa, że udało mi się skończyć wspomnianą książkę. Pracowałam nad nią kilka lat i udało się w niej opublikować znacznie więcej wierszy niż pierwotnie planowano. Książka rzeczywiście wydana została bardzo starannie

– Czy rozstaje się Pani z Emily Diockinson, nad czym Pani teraz pracuje?

– Raczej nie rozstaję się z Dickinson, teraz chciałabym zająć się tłumaczeniami jej poezji na język polski dokonywanymi przez kobiety. To fascynujące, ale kobiety tłumaczą inaczej niż mężczyźni, Barańczaka fascynuje przede wszystkim język polski, z kolei Szuba dosłownie rzeźbi w języku. Tymczasem kobiety bardziej identyfikują się z wrażliwością Dickinson. Być może napiszę coś na ten fascynujący temat.

– Dziękuję Pani Profesor za rozmowę.

Rozmawiał: Ryszard Poradowski

AGNIESZKA SALSKA – emerytowana prof. zwyczajna Uniwersytetu Łódzkiego, amerykanistka, znakomita znawczyni amerykańskiej literatury, redaktorka i współautorka dwutomowej „Historii literatury amerykańskiej XX wieku” (2003), autorka wielu artykułów o poezji i prozie amerykańskiej oraz publikacji w języku angielskim haseł encyklopedycznych, publikuje w amerykańskich i europejskich czasopismach naukowych.