Pisaliśmy niedawno o Ewie Duchnicz ze Starowej Góry, która w wyborach w 2011 roku została I Wicemiss Nastolatek. Okazuje się, że jej mama – Beata w 1985 roku (wówczas Zajączkowska) uczestniczyła w konkursie Miss Polonia i dotarła do ścisłego finału wojewódzkiego. Miała wziąć udział w konkursie krajowym, ale zrezygnowała. To właśnie pani Beata namówiła córkę do udziału w wyborach Miss Nastolatek.
– Jak to się stało, że zdecydowała się Pani na udział w konkursie na Miss Polonia w 1985 roku?
– Zgłosiłam się sama, bo chciałam zobaczyć tak wielką imprezę i poznać jej kulisy. Obecnie mamy dwa konkursy: Miss Polonia i Miss Polski, wtedy był tylko ten pierwszy. Na finał spóźniłam się. Byłam ostatnia. Miałam jednak sporo szczęścia, bo znalazłam się w piątce finałowej i jako tzw. Miss Tytularna otrzymałam przepustkę do półfinału centralnego. Jednak nie zdecydowałam się na wyjazd do stolicy, bowiem w tamtych czasach wybory były sprawą kontrowersyjną, docierały do mnie głosy „za” i „przeciw”, a ponadto nie miałam bodźca, by sprostać tak wielkiemu wyzwaniu. Sukces, który osiągnęłam lokalnie, był dla mnie znamienny, stałam się osoba rozpoznawalną.
– Jak Pani wspomina tamten okres swojego życia?
– To był piękny czas. Dla młodej dziewczyny konkurs Miss Polonia stał się wielkim przeżyciem tym bardziej, że wiązało się ono z wywiadami i rozgłosem. Trafiłam wówczas po raz pierwszy do mediów, przedstawiano mnie w telewizji. A ponadto zobaczyłam, jak wyglądają kulisy takiej imprezy, co decyduje o wygranej i sławie. Choć nie pojechałam do stolicy i nie wzięłam udziału w finale centralnym, uważam, że i tak osiągnęłam bardzo dużo. Oczywiście było wokół mnie dużo szumu, były liczne upominki, ale dla mnie najważniejsze było to, co przeżyłam. Do dziś bardzo miło wspominam Bal Prasy, który po konkursie odbywał się w nieistniejącym już Hotelu „Centrum”, z udziałem „śmietanki” ówczesnej Łodzi.
– Domyślam się zatem, że było Pani miło, gdy dziesięć lat temu córka została I Wicemiss Nastolatek…
– Oczywiście, życzyłam jej tego sukcesu, chciałam, by i ona poznała kulisy takiej imprezy. Zarówno ona jak i ja do dziś jesteśmy rozpoznawalne w Starowej Górze, gdzie mieszkam od lat. Te wyrazy sympatii i pamięci są bardzo miłe.
– Czym zajmuje się Pani na co dzień?
– Pracuję w biurze ogłoszeń „Expressu Ilustrowanego” i zajmuję się współpracą z dużymi firmami. Wcześniej pracowałam w „Wiadomościach Dnia” i „Dzienniku Łódzkim”. Ten mój pierwszy kontakt z mediami w 1985 roku przy okazji konkursu Miss Polonia przerodził się, jak widać, w pracę zawodową, która daje mi dużo satysfakcji.
Rozmawiał R.Poradowski