Dziś jest urzędnikiem w rzgowskim magistracie, ale jego droga do urzędu była nietypowa. Mieszkańcy grodu nad Nerem znają go bardziej z działalności na polu kulturalnym, bo gra i śpiewa od dziecka.

A zaczęło się wszystko w drugiej klasie rzgowskiej podstawówki, gdy instruktorka GOK Bożena Fokczyńska zwerbowała go do tej placówki jak wokalistę. Śpiewał chyba do 2006 roku, zdobywając liczne nagrody na konkursach. W Koluszkach zajął II miejsce w rywalizacji powiatowej, pokonując spore grono utalentowanych młodych wokalistów. Jak wspomina, w jury oceniał go Wojciech Skibiński, późniejszy dyrektor rzgowskiego GOK. Były liczne występy na scenie, warsztaty, obozy.

W 2006 roku dołączył do Orkiestry Dętej istniejącej w Rzgowie od ponad stu lat. Skąd tak nietypowe zainteresowanie? To dzięki dziadkowi Władysławowi Przytulskiemu polubił orkiestrę dętą. Ale miała też w tym udział orkiestra ćwicząca naprzeciwko jego domu, a także sąsiedzi muzycy. Naprzeciwko swojego domu ćwiczyła Orkiestra, a ponadto miał sąsiadów muzyków. Właściwie w szkółce przy Orkiestrze nauczył się grać na instrumentach. Zaczynał od gry na klarnecie, potem był saks altowy, a dziś gra na tenorowym.

Gdy z inicjatywy W. Skibińskiego powstał w GOK zespół „Sempre Cantare”, z grupą takich samych jak on młodych ludzi od kilku lat śpiewających w scholii pod kier. Marcina Kokota, m.in. z Agatą Juśkiewicz i Katarzyną Sowińską, dołączył do tej grupy. W 2012 roku podczas III Międzynarodowego Konkursu Piosenki Polskiej „Bukowińskie Malwy” w Czerniowcach na Ukrainie Kasia Sowińska zdobyła Grand Prix, a jemu przypadło I miejsce. Niejednokrotnie oklaskiwani byli gorąco nie tylko przez rzgowską publiczność. Do dziś współpracuje z Zespołem Pieśni i Tańca „Rzgowianie”, występując i śpiewając na scenie m.in. w pięknym stroju szlacheckim. Lubi wspominać minione lata i wspaniałe improwizacje, gdy np. w maju 2011 roku instruktorki GOK panie Renata i Izabela, a także pan Włodek śpiewali w „chórku okazjonalnym”. Rzgów jest niewielki, w GOK też nie było za dużo osób śpiewających, więc trzeba było sobie jakoś radzić……

Od 2010 roku rozwinął działalność prywatną jako konferansjer i prezenter. Co sprawia mu wiele radości, bo obcuje bezpośrednio z publicznością. Nie ukrywa, że lubi scenę i nie boi się tremy paraliżującej niejednego młodego człowieka.

Czym dla niego jest rodzinny Rzgów? „Małą ojczyzną”, najlepszym miejscem na Ziemi. O wyprowadzce do dużego miasta nigdy nie myślał, bo tu także można znakomicie realizować się.

R.Poradowski