• Do rąk Czytelników trafiła właśnie Pani najnowsza książka, kontynuacja wcześniejszej…
  • „Zośka. Przepustka do szczęścia” – tom 2 jest kontynuacją „Zośka. Dopóki biło serce”.
    Akcja pierwszej części osadzona jest na wsi pod Łodzią na początku lat 60-tych XX wieku. Poznajemy główną bohaterkę Zosię, która ma trzy wiodące marzenia: chce się uczyć, chce tworzyć, marzy o posiadaniu własnej maszyny do szycia. Jak się okazuje – w tamtych realiach nie było to wcale takie oczywiste. Zosia szuka spełnienia na różnych płaszczyznach, wychodzi za mąż, ale małżeństwo okazuje się pomyłką i dziewczyna decyduje się na ucieczkę.
    W drugiej części akcja książki przenosi się do miasta Łodzi, gdzie Zośka zaczyna kontynuować naukę, również pracuje w fabryce. Przez cały czas wspierana jest przez przyjaciółkę Iwonę. Środowisko studentów, w którym się obraca, kształtuje jej nową świadomość, także polityczną. Zośka angażuje się w protesty studentów w marcu 1968 roku w Łodzi. Zostaje aresztowana. Jej uwolnienie nie jest końcem kłopotów Zośki. Okazuje się, że władze uczelni uznały jej działania za wywrotowe, działające na szkodę socjalistycznego państwa, dlatego postanawiają ją ukarać nie przyjmując na studia. Zośka walczy dalej, usiłuje zrealizować swoje marzenia związane z tworzeniem mody. Z prostej, zahukanej dziewczyny przeobraża się w kobietę odważną, pewną siebie, znającą swoją wartość.
  • W pierwszym tomie „Zośki” Czytelnik mógł odnaleźć realia związane z Grodziskiem, czy podobnie jest w drugim tomie?
  • Obie części zadedykowałam pamięci mojej mamy. Moja mama była kobietą wszechstronnie uzdolnioną. Nie tylko pięknie szyła na miarę, projektowała odzież, tworzyła też zabawki, ozdoby, potrafiła z niczego zrobić coś. Jej życie było bardzo ciężkie. Myślę, że gdyby urodziła się w innym miejscu i innym czasie – osiągnęłaby znacznie więcej. Ta powieść to hołd złożony jej życiu, a także wyraz atencji i miłości dziecka do matki. Zawsze ubolewałam nad tym, że życie ją tak srogo doświadczało. Pomysł przyszedł krótko po jej śmierci, pewnie zrodził się z tęsknoty i pustki, jaką po sobie zostawiła. Dodatkowo jej życie, jej osoba pozwoliły mi na stworzenie postaci uniwersalnej, takiej, z która może utożsamiać się wiele kobiet. W drugiej części mniej jest wsi, więcej miasta, choć oba te światy mieszają się ze sobą i uzupełniają.
  • Czy planuje Pani spotkanie z Czytelnikami Grodziska i Rzgowa, np. w Gminnej Bibliotece Publicznej
  • Są takie plany, czekamy z Panią Anią Malinowska, dyrektor GBP w Rzgowie, na rozwój obecnej sytuacji. Nie ukrywam, że spotkanie autorskie w miejscowości, w której przyszło mi spędzić lata dzieciństwa i wczesnej młodości – byłoby dla mnie ogromnym wyróżnieniem. Grodzisko i Rzgów na zawsze pozostaną w moim sercu. Pandemia spowodowała, że promocja przeniosła się do Internetu. Wiele spotkań odbywa się online. Ma to swoje plusy i minusy. Ja osobiście wolę tradycyjne spotkania z Czytelnikami. Czy sobie poradzę – czas pokaże.
  • Nad czym Pani obecnie pracuje, czego mogą się spodziewać Czytelnicy w najbliższym czasie?
  • Obecnie szlifuję powieść, która ma się ukazać jesienią. Roboczy tytuł brzmi „Jesienna kołysanka”.
    Akcja książki dzieje się dwutorowo, w dwóch przestrzeniach czasowych – w latach 90-tych w Łodzi, i dziesięć lat później – w Bieszczadach. Oba te wątki łączy jedna kobieta. Ta sama, a jednak całkowicie inna. Ta pierwsza – to popularna postać w życiu publicznym, atrakcyjna, zamożna, szczęśliwa matka i żona. Ta druga to zaniedbana, cierpiąca na depresję, przegrana, szukająca pocieszenia w alkoholu kobieta. Tematem łączącym obie te rzeczywistości – jest tytułowa kołysanka.
  • Dziękuję za rozmowę
    Na zdjęciach: wywodząca się z Grodziska pisarka Anna Stryjewska i jej najnowsza książka

R.Poradowski