W ostatnich latach wielokrotnie pisaliśmy o nieznanym podpalaczu grasującym w Romanowie. Pod osłoną nocy podpalał zgromadzoną na polach słomę. Mieszkańcy dzień i noc czuwali, bojąc się kolejnego pożaru. Ogień pojawił się nawet w dzień gminnych dożynek odbywających się w Romanowie w ubiegłym roku.  Strażacy pilnie obserwowali okolicę, niewiele brakowało, by podpalacz wpadł w ręce mieszkańców. Może dlatego od dłuższego czasu jest spokój. Prezes OSP Włodzimierz Pytka niewiele mówi na ten temat, nie chcąc wywoływać wilka z lasu…

Dziś Romanów żyje codziennymi sprawami i pojawiającymi się na horyzoncie zmianami. To jedno z najmniejszych, a do tego leżące na krańcu gminy sołectwo przez lata było bowiem zaniedbane, jakby nieco zapomniane. Dopiero w drugiej dekadzie bieżącego stulecia nastąpiły zmiany na lepsze. Zapoczątkowały je przeobrażenia w Ochotniczej Straży Pożarnej, potem do zmian przyłączyło się KGW, a i gmina dostrzegła potrzeby Romanowa. Zmodernizowana droga przebiegająca przez wieś, a także dojazd od strony Kalinka odmieniły radykalnie obraz Romanowa.

Stało się wreszcie coś, o czym mieszkańcy mówili od dawna i zazdrościli innym sołectwom – zmodernizowano strażnicę i świetlicę wiejską, powstał plac zabaw dla dzieci z altaną będącą miejscem wspólnych spotkań i zabaw. Nowy sołtys Adam Wójt, syn Eugeniusza, miejscowego cenionego społecznika zmarłego niedawno, zamierza wzbogacić ten plac zabaw o nowe urządzenia dla dzieci. Dorośli natomiast zyskają drewniana altanę wzniesioną za strażnicą OSP.

Romanów to wieś rolnicza, ale od dziesięcioleci wypoczywają tu również miłośnicy ciszy i czystego powietrza. Walory wsi spowodowały, że wypoczywają tu niemal przez cały rok działkowcy z pobliskiej Łodzi. Wieś niegdyś słynęła z wiatraków, których właściciele przerabiali zboże na mąkę, świadcząc usługi dla rolników okolicznych miejscowości. Po wiatrakach nie ma już śladu, za to pojawiły się inne atrakcje, m.in. alpaki hodowane przez jednego z mieszkańców.

Ryszard Poradowski