Gazeta Rzgowska

Urban climbing – sport ekstremalny WAŻNE, ŻEBY WSZYSTKO ROBIĆ Z GŁOWĄ

Niedawno pisaliśmy o sporcie ekstremalnym urban climbing. Więcej na ten temat mówi pasjonatka ekstremalnych przeżyć na wysokości, sportsmenka ze Rzgowa Ewa Tyll.

– Czy urban climbing jest sportem niebezpiecznym, czy rzeczywiście to zdobywanie, np. wysokich masztów, odbywa się bez jakiejkolwiek asekuracji, czy wymaga jakiegoś specjalnego przeszkolenia?

– Jak większość sportów ekstremalnych, urban climbing także wiąże się z pewnym ryzykiem i niebezpieczeństwem. Jedni używają asekuracji, inni nie. To zależy od poziomu sprawności danego climbera, pewnością swoich umiejętności i obycia z wysokością. Ważne żeby wszystko robić z głową.

Ja osobiście w trakcie wchodzenia na maszt czy komin, nie podpinam się, ale kiedy chcę np. stanąć gdzieś na krawędzi, na szczycie i uznam, że wiąże się to ze sporym ryzykiem spadnięcia – wtedy się zabezpieczam, jeśli jest taka możliwość. Są i tacy hardkorzy, którzy nie tylko wspinają się bez żadnych zabezpieczeń, ale też potrafią swobodnie przejść po krawędzi konstrukcji czy nawet stanąć na rękach mając wokoło tylko przepaść. Ja jednak   takim hardkorem jeszcze nie jestem.

– Z doniesień medialnych wynika, że to zdobywanie drapaczy chmur czy masztów odbywa się na własne ryzyko i wiąże się z zatrzymywaniem przez policję – krótko mówiąc, czy jest legalne w świetle prawa także w Polsce?

– Jednym z takich znanych „hardkorów” polskich jest wspomniany we wcześniejszym pańskim artykule – Marcin Banot, znany w świecie urban climbingu jako BNT (ostatnio wszedł na Wieżę Eiffla). Chłop z asekuracji nie korzysta w ogóle.. jedyne co podpina do szczytu, np. komina, to swój termos. Teraz zdobywa głównie drapacze chmur. Wszedł między innymi na słynny  „Marriott” w Warszawie i właśnie takie wyczyny praktycznie zawsze wiążą się już z przyjazdem służb i ewentualną karą.

–  Czy z  tytułu uprawiania urban climbing ma Pani jakieś problemy z obserwatorami?

– Nie mam problemu z obserwatorami, ponieważ unikam miejsc, które taki problem mogłyby generować. Tak jak wspomniałam wcześniej, wybieramy ze znajomymi raczej miejsca nieużytkowane, opuszczone i dostępne ogólnie, np. nieogrodzone.

R.Poradowski