Gazeta Rzgowska

SKRZYDLACI PRZYJACIELE

Gdy kilkanaście lat temu rozmawiałem z mieszkańcem rzgowskiej gminy Janem Pośniakiem, miłośnikiem i hodowcą gołębi pocztowych, byłem pod wielkim wrażeniem jego pasji Gołębia nazywał swoim przyjacielem, każdy ptak z jego hodowli miał swoją historię. Najbardziej cenił te gołąbki, które z największej odległości potrafiły wrócić do domu.

Donata Kisiel z pobliskiego Pałczewa, od kilku lat kierująca sekcją rzgowską Polskiego Związku Hodowców Gołębi Pocztowych, wraz z mężem hoduje te piękne i mądre ptaki. Wcześniej przez 10 lat małżonkowie zajmowali się konikami, ale z czasem, jak mówi pani Donata, musieli zamienić je na gołąbki, które mniej narażają hodowcę na kontuzje. Po sezonie, który kończy się zwykle we wrześniu, hodowcy sumują wyniki i oceniają swoich skrzydlatych przyjaciół. Podczas ostatnich dożynek w Starowej Górze aż dwa puchary za loty maratonowe (z Wildeshausen, 764 km) wręczono Janowi Pytce.

Okres jesieni i zimy to dla gołąbków czas nabierania sił, kojarzenia par i wychowywania młodych ptaków. Pani prezes, choć jest nietypowym hodowcą, bo płci żeńskiej, a takich miłośniczek gołębi mamy niewiele, jest także dumna ze swoich pupili. W   2023 roku podczas dożynek w Romanowie otrzymała jeden z dwóch pucharów za lot maratonowi. Jej gołąbek przeleciał ok. 800 km. Drugi puchar otrzymał Paweł Roman.

Co takiego jest w tym ptakach, że potrafią zaskarbić sobie miłość hodowcy? Przede wszystkim imponuje ich mądrość, a także przywiązanie do miejsca, w którym wyrosły. Znane są opowieści o tym, że w czasie wojny potrafiły przenosić meldunki, często narażając się na śmierć. Choć nie potrafią mówić, istnieje swoista nić porozumienia z hodowcą. Wie o tym doskonale Józef Binkowski z Gospodarza, zakochany od dziesięcioleci w tych skrzydlatych przyjaciołach, podobnie jak jego syn Sylwester. Gołębie chorują jak ludzie, mają swoje lepsze i gorsze dni. Jan Pośniak opowiadał, że kiedyś jeden z gołębi po powrocie do klatki był osowiały, przygnębiony, jakby chory. Gdy pan Jan obejrzał go dokładnie, zobaczył ranę postrzałową. Mimo szybkiej wizyty u lekarza weterynarii, gołąbka nie udało się uratować. Postrzelił go jakiś nieodpowiedzialny człowiek, ale bywa też, że gołąb ginie zaatakowany przez drapieżnika.

Na zdjęciu: Tegoroczny zwycięzca hodowca Jan Pytka odbiera puchary za loty maratonowe, dożynki w Starowej Górze

Ryszard Poradowski