2 listopada ubiegłego roku zmarła Alina Szmich, współwłaścicielka rzgowskiej firmy „Delia Cosmetics” – osoba o ciepłym sercu, życzliwa ludziom, pamiętająca o tym, że oprócz pieniędzy i zysku jest jeszcze człowiek. Stąd jej zaangażowanie charytatywne. Była człowiekiem życzliwym i skromnym. Gdy kilka lat przed śmiercią przeprowadzałem z nią wywiad, natychmiast po powitaniu czułem się tak, jakbym ją znał od dziesięcioleci, co nie zdarza się zbyt często w mojej dziennikarskiej pracy. Po jej śmierci podkreślano niejednokrotnie, że była osobą rozstrzygająca i łagodzącą spory. To ważny komplement, na który trzeba pracować latami…
Pochodziła z Podlasia, ale Rzgów, gdzie wraz z mężem Józefem tworzyła od podstaw firmę „Delia Cosmetics”, stał się jej drugą „małą ojczyzną”. Przywiązanie do tradycji i dbanie o bliskie jej środowisko przeniosła na syna Karola, który od lat kieruje firmą. Choć formalnie mogła się całkowicie wycofać z firmy, do końca swoich dni była aktywna w „Delia Cosmetics”. Żyła firmą, była jej dobra energią Przez 10 lat pracowała na Politechnice Łódzkiej, potem przez 16 lat wspierała kadrę Uniwersytetu Łódzkiego.
W życiu Aliny Szmich niezwykle ważna była rodzina. Kochała zwiedzanie świata, pasjonowała ją sztuka. W 2015 roku uhonorowano ja prestiżowym tytułem Kobiety Przedsiębiorczej Województwa Łódzkiego w kategorii działalność biznesowa oraz społeczno-kulturalno-naukowa. Na to wyróżnienie w pełni zasłużyła jako kobieta inspirująca, pełna ciekawości świata i pasji. Dwa lata później przyznano jej prestiżowy tytuł „Dobroczyńca Roku 2017”. Choć mawia się, że nie ma ludzi niezastąpionych, pustki po jej odejściu przed rokiem nie udało się dotąd zapełnić…
Ryszard Poradowski