Gazeta Rzgowska

ODSZEDŁ ZDZISŁAW GRABOWSKI

Nie był urodzonym rzgowianinem, ale los złączył z tym miastem na dziesięciolecia. Na świat przyszedł bowiem 14 czerwca 1946 roku w pobliskim Tuszynie. Rodzice jego poznali się w Niemczech na robotach, ale miłość nie wytrzymała próby czasu i potem rozwiedli się, a syna wychowywała matka. Mieszkali w domy przy ul. Brzezińskiej 5. Do Techniku Mechanicznego nr 4 w Łodzi, a potem na studia w Politechnice Łódzkiej dojeżdżał tramwajem, tym samym, którym jeździła jego przyszła żona rzgowianka Helena. Właśnie w tramwaju, jak wiele młodych ludzi poznali się i w 1969 roku wzięli ślub.

Ona studiowała chemię na Politechnice Łódzkiej, on był studentem zaocznym na tejże uczelni na wydziale mechanicznym. Zanim trafił do Stacji Uzdatniania Wody w Kalinku, przez jakiś czas pracował w łódzkim „Ema-Elesterze”. Wybudowanie rurociągu Pilica Łódź i potężnej stacji uzdatniania wody było olbrzymią szansą dla takiego jak on fachowca, a także dla jego małżonki, która została szefowa laboratorium. On pracował jako główny mechanik. Mieszkali na sąsiadującym ze stacją osiedlu.

Woda z Pilicy płynęła do Kalinka potężną rurą. Wielka rozbudowująca się w tym czasie Łódź potrzebowała olbrzymiej ilości życiodajnego płynu. Wodę trzeba było jednak oczyszczać, doprowadzać do takiego stanu, by nadawała się do picia. Grabowski ze swoimi ludźmi dbał o to, by ta skomplikowana maszyneria pracowała bezawaryjnie dwadzieścia cztery godziny na dobę. Z czasem awansował. W szczytowym okresie w Kalinku pracowało blisko 400 osób, istniało tu duże zaplecze remontowe. Widocznie życie na osiedlu przy „fabryce wody” nie odpowiadało Grabowskim, bo nabyli działkę i wybudowali domek jednorodzinny przy ul. Polnej w Rzgowie. Zamieszkali w nim w 1988 roku.

Z czasem Rzgów dla niego i rodziny stał się najważniejszym miejsce na ziemi. Gdy ruszyła budowa wodociągów i kanalizacji, Z. Grabowski, wspólnie z wieloma innymi rzgowskimi społecznikami, m.in. Markiem Bagińskim i Piotrem Salskim, zaangażował się w prace społeczne. Znakomity fachowiec, do tego cichy, spokojny i rzeczowy okazał się świetnym wsparciem dla przewodniczącego społecznego komitetu M. Bagińskiego. Dzięki takim ludziom sukces był murowany. Gdy podsumowali wieloletnią robotę i zakończyli pracę komitetu, powierzono im niejako w marszu, by gazyfikowali Rzgów. Po latach M. Bagiński wspominał wspólnie z Z. Grabowskim i P. Salskim, że były do czasy pionierskie dla Rzgowa, że radykalnie zmieniły miejscowość. Podkreślali, że wszystko to działo się dzięki zaangażowaniu społecznemu ludzi, ich pasji i silnej woli.

Grabowski nie stronił od spraw społecznych. Przez jedną kadencję był radnym, cały czas interesował się sprawami Rzgowa, tym bardziej, że w latach dziewięćdziesiątych zaczęły powstawać centra handlowe i miejscowość przestała być sypialnią dla pobliskiej Łodzi. A ponadto Rzgów zmieniał się w szybkim tempie, odrabiające wieloletni zastój i zaniedbania, co musiało cieszyć takich jak on. Interesował się też wielką polityką, śledził wydarzenia w kraju i poza jego granicami. Wraz z małżonką wychował trójkę dzieci: córka Katarzyna jest pielęgniarką w łódzkim „Koperniku”, syn Bartłomiej, absolwent Politechniki Łódzkiej, kontynuuje rodzinne tradycje i pracuje w ZWiK w Łodzi, z kolei najmłodszy Cezary, także absolwent Politechniki w Łodzi, podobnie jak mechanik tata, pracuje w Instytucie Lotnictwa.

Jakim był człowiekiem? – To był bardzo spokojny i bardzo dobry człowiek, oaza spokoju, w każdej chwili gotowy do niesienia pomocy innym – wspomina żona Helena. Takim go też zapamiętał pracujący z nim przez lata rzgowianin Stanisław Gierasiński.

Jakim był ojcem dla dzieci? – Był dla nas autorytetem, dbał o naszą edukację, a ponadto bardzo pracowity – mówi syn Cezary.

Zdzisław Grabowski zmarł 12 maja 2024 roku, pochowany został na rzgowskim cmentarzu.

Ryszard Poradowski