Gazeta Rzgowska

JESZCZE O TRAMWAJU DO STAROWEJ GÓRY

Nie milkną echa konferencji prasowej z udziałem podsekretarza stanu w Ministerstwie Funduszy i Polityki Regionalnej Waldemara Budy (6 października 2021), podczas której poinformowano dziennikarzy o przeznaczeniu ponad 70 mln zł środków unijnych na zbudowanie dwukilometrowej linii tramwajowej na ulicy Rzgowskiej w Łodzi, od krańcówki na Kurczakach do Trasy „Górna”. Obecny na konferencji prasowej burmistrz Rzgowa Mateusz Kamiński z zadowoleniem powitał inicjatywę, która pozwoli na lepsze skomunikowanie Starowej Góry z Łodzią.

Rzeczywiście tramwaj do granicy wielkiej Łodzi to olbrzymia szansa dla mieszkańców wspomnianej Starowej Góry. W rzgowskiej gminie wciąż z sentymentem wspominają  połączenie tramwajowe, które zlikwidowano na początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. „Dzika prywatyzacja” w tamtym okresie nie dała żadnych szans rzgowskiej gminie, z przykrością trzeba stwierdzić, że ówczesne władze województwa i państwa nie zrobiły nic, by uratować połączenie tramwajowe funkcjonujące przez kilkadziesiąt lat, w tym także podczas dwóch wojen światowych…

Czy wspomniana inicjatywa W. Budy ma szansę na urzeczywistnienie. Chciałoby się powiedzieć: tak, ale… No właśnie. O przedłużeniu linii tramwajowej na ulicy Rzgowskiej nic nie wiedział ani łódzki ratusz, ani MPK. Dziwi to tym bardziej, że do tej inwestycji Łódź musiałaby jednak dołożyć kilkanaście milionów złotych.

Nie chcemy być złymi wróżbitami, wszak chcielibyśmy tej inwestycji i tych ponad 70 mln zł, ale sposób działania i traktowania gospodarzy Łodzi przez W. Dudę już na wstępie nie tworzy dobrego klimatu. A w tym przypadku ten klimat jest tak samo potrzebny jak olbrzymie pieniądze na inwestycję.

I jeszcze jedna sprawa. Kilka lat temu za sprawą jednego z parlamentarzystów odżył projekt wybudowania linii kolejowej z Łodzi przez Rzgów, Tuszyn i Srock do Piotrkowa Trybunalskiego. Ów parlamentarzysta (celowo przemilczamy jego nazwisko) szybko zamilkł i nawet nie chciał na ten temat rozmawiać z dziennikarzami. Widocznie chodziło mu tylko o chwilowy rozgłos i „szum w eterze”.

R.Poradowski