Każda śmierć jest zaskoczeniem, każda przynosi ból i cierpienie. Ci, którzy pozostają wśród żywych, muszą zwykle zmierzyć się z najgorszym. Tak właśnie było w przypadku Eugeniusza Wójta z Romanowa, który zmarł nagle, niespodziewanie, w dniu 22 kwietnia br., w wieku 68 lat.

Gdy dowiedziałem się o jego śmierci, był to dla mnie szok – mówi prezes OSP w Romanowie Włodzimierz Pytka. – Jeszcze niedawno widzieliśmy się. Przez lata działał w naszej straży, był sekretarzem, skarbnikiem, kronikarzem. Wiceprzewodniczący Rady Miejskiej w Rzgowie  Marek Bartoszewski znał E. Wójta od kilkudziesięciu lat. – Był aktywnym działaczem PSP, społecznikiem, samorządowcem. Jako radny na początku lat dziewięćdziesiątych interesował się sprawami całej gminy, nie tylko Romanowa. Zaangażowany, otwarty na współpracę z innymi, człowiek życzliwy dla innych. Takiego będę pamiętał Gienka.

Działalność społeczną dla innych pojmował jako obowiązek, dlatego z pola widzenia nie tracił swojej wsi i jej mieszkańców, ale patrzył też szerzej, dostrzegając krzywdę innych i starając się pomagać drugiemu człowiekowi. Gdy wybuchła wojna w Ukrainie, zaproponował, by udzielić schronienia uchodźcom w romanowskiej strażnicy OSP. To był odruch, chęć niesienia pomocy ludziom pozbawionym dachu nad głową przez agresorów.

Przez lata zajmował się rolnictwem, ale też miał swoją betoniarnię, dzięki której pomagał wielu mieszkańcom. W ostatnich latach  wycofał się z tej działalności, dając pole do działania młodszemu pokoleniu. Własną firmę budowlaną prowadzi dziś Adam, jeden z dwóch synów.

R.Poradowski