Dziś o tym zdarzeniu pamiętają raczej tylko historycy. Mowa o rewolucji 1905-1907 roku w naszym regionie i śmierci 18-letniego rzgowianina Bolesława Kaliszewskiego. Była to jedna z ofiar carskich represji, które zaostrzono w związku z rewolucyjnym wrzeniem i sprzeciwem Polaków wobec zaostrzonych represji i rusyfikacji. Jedną z form protestu w tym okresie była walka o polską szkołę, którą podjęli dzieci i młodzież.
Rzgowianin Bolesław Kaliszewski mimo młodego wieku był członkiem SDKPiL oraz łódzkiej Wojskowo-Rewolucyjnej Organizacji. Jak pisał 26 września 1906 roku w raporcie policmajster łódzki J. Chrzanowski do dowódcy łódzkiego garnizonu wojskowego N. Dubrowy, patrol wojskowy aresztował 2 mężczyzn, m.in. wspomnianego B. Kaliszewskiego, który usiłował użyć broni wobec patrolu. Kaliszewski „podniósł tylko jedną lewą rękę” mając przy sobie pistolet brauning z 8 nabojami, jednakże został obezwładniony przez żołnierzy.
Mimo że nie doszło do strzelaniny, sprawę Kaliszewskiego przekazano sądowi polowemu. Już 10 października 1906 roku w gmachu łódzkiego więzienia odbył się proces młodego rzgowianina. Zarzucono mu tylko usiłowanie użycia broni, choć zwrócono uwagę na jego młody wiek, zapadł najsurowszy wyrok – kara śmierci przez rozstrzelanie. Egzekucja odbyła się następnego dnia w podłódzkim lesie.
Kaliszewski był jedną z pierwszych ofiar sądów polowych w Łodzi. Miejscowe społeczeństwo z niepokojem obserwowało nasilenie represji carskich i krwawe egzekucje. Reakcją na te prześladowania Polaków był kilkudniowy powszechny strajk łódzkiego proletariatu, rozpoczęty 10 października. Władze carskie z niepokojem odnotowywały ten fakt, o czym świadczy depesza generał-gubernatora piotrkowskiego E. Rodkiewicza do generał-gubernatora warszawskiego G. Skałona. Władze carskie ściągnęły do guberni dodatkowych żołnierzy, by w przypadku zamieszek szybko tłumić polskie protesty. We wrześniu 1906 roku w niewielkim Rzgowie, który wówczas należał do gminy Gospodarz, stacjonowało aż 5 żołnierzy, w pobliskim Tuszynie – 6, a w Łasku – aż 29.
Nie wiemy, gdzie pogrzebano zwłoki rzgowianina, jak na wspomnianą egzekucję zareagowała jego rodzina. Zwracamy się do Czytelników o dopisanie ciągu dalszego historii rzgowianina. Czy żyją potomkowie B. Kaliszewskiego? Czekamy na telefony w tej sprawie: 603-505-131.
R.Poradowski