To nie jest dobra wiadomość: zadłużamy się na potęgę i potrzebujemy kilku pensji, by pozbyć się tego finansowego garba. Tak jest w całym kraju, także powiecie łódzkim wschodnim. Jak twierdzi Adam Łącki, prezes Krajowego Rejestru Długów, w najgorszej sytuacji są ci, którzy mają do spłacenia kredyty hipoteczne. Galopująca już inflacja sprawie, że raty rosną z miesiąca na miesiąc, czego nie można powiedzieć o płacach. Zgromadzone oszczędności jeszcze przez jakiś czas będą nam ułatwiać życie, ale przyszłość nie wygląda różowo.
Gdzie mieszkańcy są najbardziej zadłużeni? W Rzeszowskiem, Świętokrzyskiem i w woj. warmińsko-mazurskim. W nieco lepszej sytuacji są mieszkańcy Łódzkiego, ale i tutaj potrzebują oni prawie trzech pensji, by pozbyć się zadłużenia. Przeciętny dług wynosi tu 17622 zł. Czy rzeczywiście można spłacić go w ciągu trzech miesięcy? Nie, przecież nie da się przeznaczyć wszystkich dochodów na likwidację zadłużenia, zatem pętla będzie nam się zaciskać znacznie dłużej, a jeśli jeszcze niektórzy będą korzystać z kolejnych kredytów…
Jak się okazuje, zadłużeni jesteśmy u wtórnych wierzycieli, czyli firm windykacyjnych, w firmach ubezpieczeniowych i telekomunikacyjnych, a także bankach, mamy zadłużenie w spłacie czynszu, zapłacie za prąd, dostawę wody, wywóz śmieci, na nieterminową zapłatę narzekają też operatorzy telefonii komórkowej i internetu. Pogłębiająca się inflacja z pewnością nie poprawi naszej sytuacji.
R.Poradowski