I znów jak to się dzieje od dłuższego czasu, środowa sesja Rady Miejskiej Rzgowa (29 marca) zaczęła się normalnie, czyli bez nerwówki i w miarę sprawnie. Sprawozdania za okres międzysesyjny burmistrza, przewodniczącego Rady Miejskiej i komendanta Komisariatu Policji były rzeczowe i potrzebne. Jednak zdjęcie z porządku obrad na wniosek burmistrza Mateusza Kamińskiego punktu dotyczącego miejsc handlu dla rolników zapowiadało kolejną awanturę.

Przewodniczący Rady sprawnie procedował kolejne punkty obrad dotyczące m.in. zmian w budżecie na br., programu przeciwdziałania przemocy w rodzinie, miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dla części Konstantyny czy przystąpienia do sporządzenia zmiany studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego gminy, a także związane z oświatą. Dyskusji prawie nie było, bo odbyła się ona wcześniej na posiedzeniu wspólnym komisji, do czego wcześniej słusznie nawoływano. Dotyczyło to również sprawozdań komisji Rady za 2022 rok i planów działania na br.

„Schody” zaczęły się przy komunikatach i sprawach różnych, które są jednym z ważniejszych punktów każdej sesji. Jedna z mieszkanek Starowej Góry Mieszkaniec ul. Wierzbowej ze Starowej Góry mówiła, że od kilku lat firma deweloperska męża nie może dogadać się z urzędnikami, by zbudować wodociąg, mimo że wyłożyła już spore pieniądze na wspomnianą inwestycję. Kilku radnych, m.in. Jarosław Świerczyński, Kordian Skalski, Kamila Kuźnicka i Paweł Redzynia stanęli po stronie dewelopera, ale zaraz pojawiły się stwierdzenia, że są lepsi i gorsi przedsiębiorcy w gminie, że nie wszyscy są jednakowo traktowani, że niektóre wnioski nie są realizowane nawet od 2012 roku „bo człowiek podpadł burmistrzowi”. Może w sprawie komunikacji – jak to określił burmistrz – poszło coś nie tak, ale „chcemy sprawę załatwić”, z wodociągami jest jednak kłopot, bo wzrosły ceny, brakuje na te inwestycje pieniędzy. Radny Marek Bartoszewski przypomniał, że przed laty był boom na działki w gminie, bo były one stosunkowo tanie, i nikt nie zważał wówczas na brak na nich prądu, gazu, wodociągu. Spadło to na barki gminy. Tymczasem ta jednostkowa sprawa jest bardziej skomplikowana, bo doprowadzenie wodociągu do dewelopera wiąże się z inwestycją gminną zapewniającą lepsze zaopatrzenie w wodę zarówno Rzgowa jak i Starowej Góry.

O tej sprawie nie zamierzam pisać więcej, bo liczę na to, że burmistrz ze swoimi urzędnikami rozwiąże szybko problem nie dając pożywki dla populistycznych wystąpień niektórych radnych. Dotyczy to również innej sprawy dotyczącej mieszkańców ul. Wierzbowej także w Starowej Górze, którzy czekają na podłączenie do kanalizacji. Czy pominięto ich z powodów proceduralnych, czy przez niedopatrzenie? – powinno się to szybko wyjaśnić. Wiadomo jedynie, że gdy powstawał projekt kanalizacji w 2014 roku, domów, do których nie doprowadzono kanalizacji w ramach wielkiego programu rozbudowy sieci, nie było…

Czy każda kolejna sesja Rady Miejskiej w Rzgowie zawierać musi awantury, wycieczki osobiste i populistyczne akcenty, które niewiele mają wspólnego z rzeczową działalnością samorządu? Nawet jeśli niektórzy radni mają rację wykazując opieszałość i błędy urzędników, to przecież można to robić w taki sposób, by zmierzać do poprawy sytuacji i osiągnięcia nadrzędnego celu, a nie niszczenia „przeciwnika”. A tak właśnie dzieje się w przypadku grupy radnych, która na swoistej walce z urzędnikami i burmistrzem usiłuje zbijać kapitał polityczny. A wszystko to dzieje się przed kamerami, wszak sesje są transmitowane on-line.

Nie bronię rzgowskich urzędników, ale w dzisiejszych czasach popełnianie błędów czy niedoróbek powinno być właściwie wliczone w ryzyko podejmowania różnorodnych decyzji (inflacja, brak środków na spełnienie wszystkich marzeń i oczekiwań mieszkańców, uwarunkowania zewnętrzne itd.). A ponadto nawet wielu radnych nie zna wszystkich uwarunkowań, bo zmieniają się one jak w kalejdoskopie, a zatem wymaganie od urzędników by na sesji, ad hoc, sypali jak z rękawa danymi liczbowymi czy podejmowali decyzje finansowe – jest po prostu nie na miejscu. Ma rację burmistrz M. Kamiński, gdy mówi, że wiele decyzji, nawet tych najtrudniejszych, trzeba wypracowywać w spokoju, w ciszy gabinetów, oczywiście z udziałem radnych i zainteresowanych. A ponadto zamiast zasypywać urzędników przed kamerami pytaniami, często bardzo szczegółowymi, wymyślono instytucję zapytań i interpelacji, dającą równe szanse obu stronom. O tym wielu rzgowskich katonów jakby zapomniało (Katon Starszy, 234-149 r. p.n.e., słynął z nieugiętych zasad, z uporem godnym lepszej sprawy bezustannie domagał się zburzenia Kartaginy).

Końcówka kilkugodzinnych obrad rzgowskich radnych była już bardziej „ludzka”, bo wiązała się ze świątecznymi życzeniami dla samorządowców i mieszkańców, składanymi przez prowadzącego obrady przewodniczącego Radosława Pełkę. O grubiańskich żartach jednego z radnych, dotyczących jaj już raczej nie tych wielkanocnych, nie chce mi się pisać…

R.Poradowski