Wejście na 100-metrowy opuszczony komin i podziwianie widoków z takiej wysokości to dla sportsmenki ze Rzgowa Ewy Tyll normalka. Zaliczyła już komin znacznie wyższy, bo wysokości 160 metrów w Łódzkiem, który prawdopodobnie niedługo zostanie wyburzony. Czy w tym zaliczaniu wysokich obiektów chodzi tylko o niepowtarzalne widoki, czy jest to namiastka wysokogórskiej wspinaczki, która w środku Polski jest raczej nierealna?
– Można to nazwać namiastką wspinania się w górach, w moim przypadku chodzi też o te niepowtarzalne widoki i podziwianie krajobrazu z wysokości, a także adrenalinę – mówi E. Tyll. – Czy jest to niebezpieczne? Zanim wejdziemy na opuszczony i niedozorowany komin, zbieramy o nim informacje, badamy jego stan techniczny, a jeśli ryzyko jest zbyt duże – odpuszczamy. W przypadku istnienia niebezpieczeństwa czy większego ryzyka – zabezpieczamy się uprzężą. Wszystkie tego typu wyprawy wiążą się z adrenaliną, ale najważniejszą dla mnie nagrodą są właśnie te niepowtarzalne wrażenia i widoki roztaczające się wokół tych wysokich kominów czy masztów.
Ewa Tyll jest sportsmenką, zawodniczką niegdyś aktywnie trenującą i zdobywającą medale w łucznictwie, teraz należy do cenionych zawodniczek uprawiających siatkonogę, jest radną Rady Miejskiej w Rzgowie.
R.Poradowski