Polakom dawano 15-30 minut na opuszczenie swoich domostw
To jedna z mniej znanych kart z dziejów okupacji hitlerowskiej na Ziemi Rzgowskiej, choć dotknęła boleśnie wielu mieszkańców. Chodzi o wysiedlenia z miejsc zamieszkania i wywożenie do Generalnego Gubernatorstwa czy Rzeszy. Był to element represyjnej i zbrodniczej polityki okupanta na ziemiach polskich włączonych do III Rzeszy, wymierzony przeciwko ludności polskiej. Chodziło o germanizowanie ziem II RP i unicestwienie narodu polskiego. Zanim wysiedleni trafili do nowych miejsc, przeżyli koszmar obozów przesiedleńczych, m.in. w Konstantynowie Łódzkim, który był zaliczany do szczególnie ciężkich dla ludności cywilnej.
Centralny obóz przesiedleńczy w Łodzi znajdował się w budynkach d. fabryki tkanin B.A. Gliksmana przy ul. Łąkowej 4. Były też obozy: przy ul. Żeligowskiego 41/43, Kopernika 53/55, ul. Hutora 32, w Konstantynowie przy ul. Łódzkiej 27 – w zlikwidowanej fabryce K. Steinerta, z kolei w Łodzi przy ul. Przemysłowej urządzono obóz dla małoletnich Polaków – m.in. dla dzieci przesiedleńców.
O obozach przesiedleńczych mówiono dotąd niewiele. Ogrom zbrodni niemieckich w latach 1939-1945 przysłonił wysiedlenia, szczególnie ludności wiejskiej w Kraju Warty, choć dla tysięcy rodzin stały się tragedią. Kilkuletnia zsyłka i życie w bardzo trudnych warunkach niejednokrotnie oznaczało śmierć. Szacuje się, że z Kraju Warty do Generalnego Gubernatorstwa przesiedlono ponad 280 tys. Polaków, a z rejencji łódzkiej – ok. 444 tys. osób narodowości polskiej. Deportacje te objęły m.in. młodych ludzi jako robotników. przymusowych.
Już w połowie stycznia 1940 roku doszło do największej w Łodzi jednorazowej akcji wysiedlenia Polaków. Objęła ona ok. 4.5 tys. mieszkańców os. Józefa Montwiła-Mireckiego, które przeznaczono dla przybyłych do Łodzi niemieckich osadników. Kolejną falę wysiedleń odnotowano po rozpoczęciu agresji na Związek Radziecki, ale teraz wywożono Polaków głównie w głąb Rzeszy, bowiem brakowało rąk do pracy.
Kraj Warty stał się miejscem skoncentrowanego w największej skali osadnictwa niemieckiego i akcji kolonizacyjnej. Tylko w okresie od grudnia 1939 roku do marca 1941 roku do GG wysiedlono ponad 280 tys. osób. Wszystko odbywało się planowo. Polacy na opuszczenie swoich domostw mieli zwykle 15-30 minut. We wrześniu 1940 r. liczbę deportowanych z Łodzi oceniono na 150 tys. osób (Łódź liczyła wówczas ok. 700 tys. mieszkańców). Gauleiter Greiser nakazywał swoim podwładnym, by przyjęli „następującą zasadę: kto nie jest z nami jest przeciw nam i zostanie zniszczony w Wartheland”. Dlatego wysiedlenia i obozy przesiedleńcze stały się okrutnym miejsce prześladowań Polaków. Broń palna, pałki, pejcze i szpicruty były w powszechnym użyciu. W latach 1939-1944 śmierć w tych obozach poniosło ok. 4 tys. osadzonych.
W typowo rolniczej gminie Rzgów wielu mieszkańców wysiedlono do GG, cześć zaś skierowano na roboty do Rzeszy. Ponieważ wiele gospodarstw skomasowano i przekazano nowym niemieckim właścicielom, w związku z brakiem rąk do pracy niektórym Polakom pozwolono pracować w ich własnych do niedawna gospodarstwach, oczywiście pod czujną kontrolą nowych właścicieli. Inni byli wyrzucani ze swoich domów, otrzymywali maksymalnie pół godziny na spakowanie swoich najpotrzebniejszych rzeczy, a ich majątek konfiskowano. Wypędzeni trafiali do obozów przejściowych, w których przebywali „o głodzie i chłodzie”, poniżani i bici podczas przesłuchań tracili nie tylko resztki kosztowności, ale i zdrowie. Ten tragiczny los dotykał szczególnie dzieci i starców. Z obozów wywożono ich do GG, skazując na wieloletnią poniewierkę. W rejonie Rzgowa w okolicznych wsiach, w których przed wojną mieszkało sporo ludności pochodzenia niemieckiego, dochodziło do prześladowań Polaków. Wielu z nich w obawie przed aresztowaniem uciekało do GG.
W Kraju Warty od jesieni 1939 roku do wiosny 1941 roku usuwano z placówek duszpasterskich przedstawicieli polskiego duchowieństwa. Wielu księży i zakonników trafiło m.in. do obozu w Konstantynowie Łódzkim, następnie byli przesłuchiwani przez Gestapo i szykanowani. Dotkliwie pobito tu ks. Franciszka Potapskiego, związanego m.in. z parafią w Rudzie Pabianickiej. Wielu księży z Konstantynowa Łódzkiego trafiło do Dachau.
Ryszard Poradowski



