Agresja Rosji na Ukrainę i zagrożenie dla Polski wywołały temat związany z ochroną ludności cywilnej w naszym kraju. Po kilkudziesięciu latach znów wróciły na tapetę schrony. Czy w rzgowskiej gminie istnieją tego typu urządzenia, gdzie ewentualnie może szukać schronienia ludność cywilna miasta i gminy?
Niestety, w Rzgowie nie ma specjalnie wybudowanych schronów zabezpieczających przed bombardowaniem lotniczym, atakiem rakiet czy bomby atomowej. Jedynym obiektem, który budowano z myślą przekształcenia do innych celów jest budynek szkoły. Do częściowej ochrony nadają się w nim piwnice, zaś cały obiekt w przypadku stanu nadzwyczajnego przeznaczono prawdopodobnie na szpital. Podobnie postępowano w przypadku wznoszonych w Polsce 1000-latek. Placówki te budowano w okresie, gdy jeszcze obrona cywilna traktowana była w kraju priorytetowo i także w wielu innych obiektach urządzano schrony. Dotyczyło to również budownictwa mieszkaniowego na dużych osiedlach. Pozostałości tych urządzeń można jeszcze zobaczyć w postaci wyjść ewakuacyjnych i kanałów wentylacyjnych w sąsiedztwie bloków mieszkalnych.
Gdzie zatem mieszkańcy rzgowskiej gminy będą szukać schronienia w przypadku np. zagrożenia lotniczego? Znaczących piwnic pod obiektami użyteczności publicznej nie ma, poza wspomnianą Szkoła i Gminna Przychodnią Zdrowia, podziemi nie zbudowano nawet pod tak solidną XVII-wieczną budowlą, jaką jest kościół. Zatem rzgowianom pozostaną piwnice ich własnych domów, niejednokrotnie bardzo solidne i zapewniające bezpieczne schronienie, ale tylko w przypadku ostrzału czy bombardowania.
Jak się okazuje, sytuacja w tym zakresie jest zła nie tylko w rzgowskiej gminie. Prawdopodobnie w Łodzi do 1989 roku istniało ponad 600 miejsc, w których lokalizowano różnorodne schrony, także te z okresu międzywojennego i niemieckie z czasów II wojny światowej. W okresie „zimnej wojny” wiele z tych schronów było czynnych, ale potem zaczęto je likwidować. W Piotrkowie Trybunalskim w 2014 roku, jak podawała prasa, było 17 schronów, z których tylko 2 były w pełni przygotowane do sytuacji ekstremalnej. Dziś zarówno w Łodzi jak i wielu innych dużych ośrodkach kraju nikt nie zna prawdziwej liczby tego typu urządzeń.
R.Poradowski




