Choć historycy powiedzieli już niemal wszystko o rewolucji 1905-1907 na ziemiach polskich, wydarzenia sprzed 120 laty nie cieszą się w społeczeństwie takim zainteresowaniem jak choćby powstanie 1863 roku.  Tymczasem walki z zaborcami, często o spontanicznym charakterze, trwały do 1907 roku.

W Królestwie Polskim bacznie obserwowano niepowodzenia Rosji w wojnie z Japonią. Przedstawiciele polskiego ruchu robotniczego już w 1904 roku dostrzegli szansę dla naszego kraju, licząc na wywołanie ogólnorosyjskiego powstania. Na bunt Polaków z dużych ośrodków przemysłowych, m.in. Łodzi, wpływ miały również trudne warunki pracy robotników. Protesty robotników organizowane przez PPS krwawo tłumili carscy żandarmi, np. we wrześniu 1905 roku w Białymstoku czy w listopadzie tegoż roku w Warszawie. „Krwawa niedziela w Petersburgu (22 stycznia 1905 roku) zaostrzyła walki w Królestwie Polskim. Do batalii o polską szkołę przystąpili także nauczyciele i uczniowie m.in. w gubernialnym Piotrkowie. Tylko w okresie 1905-1906 w Królestwie doszło do prawie 7 tys. strajków z udziałem 1,3 mln pracowników.

Strajk włókniarzy w Łodzi doprowadził do dwudniowych walk (22-25 czerwca), na ulicach pojawiły się barykady, robotnicy zaatakowali wojsko i policję. 23 czerwca stanęły wszystkie fabryki. Dwa dni później powstanie czerwcowe w Łodzi – tak bywa nazywane przez wielu badaczy – zostało stłumione. Pisała o nim prasa wielu krajów. Jeszcze wiele miesięcy trwały niepokoje, które spowodowały terror i prześladowania wielu patriotów. W wyniku walk w Łodzi zginęło wielu robotników, a około 2 tys. osób odniosło rany. Odpowiedzialnym za represje i krwawe stłumienie powstania był generał Shuttleworth.  Desperacja Polaków doprowadziła do wprowadzenia przez cara stanu wojennego, ale nie uspokoiło to sytuacji i kolejne strajki wybuchały aż do 1907 roku. W walkach z caratem zginęło 1000 osób. Represje i terror miały zdusić rewolucję, ale to się nie udało zaborcy. 30 września 1905 roku zamordowano fabrykanta Juliusza Kunitzera. Do strajków doszło również m.in. w Sosnowcu, Dąbrowie, Częstochowie, Radomiu i Kielcach.

W 1907 roku walki rewolucyjne ustały, ale przyniosły wiele korzystnych zmian w Królestwie Polskim. Car zgodził się m.in. na tworzenie polskich szkół prywatnych, do urzędów i szkół powrócił język polski, złagodniała też cenzura.

Także niewielki Rzgów miał w tym czasie swojego bohatera. Był nim 18-letni rzgowianin Bolesław Kaliszewski, członek łódzkiej Wojskowo-Rewolucyjnej Organizacji. 26 września 1906 roku w raporcie policmajster łódzki J. Chrzanowski donosił dowódcy łódzkiego garnizonu wojskowego N. Dubrowy, że patrol wojskowy aresztował 2 mężczyzn, m.in. wspomnianego B. Kaliszewskiego. Rzgowianin usiłował użyć broni wobec patrolu, „podniósł tylko jedną lewą rękę” mając przy sobie pistolet brauning z 8 nabojami, jednakże został obezwładniony przez żołnierzy. Nie doszło do strzelaniny, ale 18-latek trafił przed oblicze sądu polowego. 10 października 1906 roku w budynku łódzkiego więzienia odbył się proces B. Kaliszewskiego, któremu zarzucono jedynie próbę użycia broni, ale wyrok był najsurowszy z możliwych: kara śmierci przez rozstrzelanie. Choć wskazywano na młody wiek rzgowianina, nie było mowy o złagodzeniu wyroku. Egzekucja odbyła się już następnego dnia w podłódzkim lesie. Zwłoki jego pogrzebano w nieznanym miejscu.

Rzgowianin był jedną z pierwszych ofiar sądów polowych w Łodzi. Społeczeństwo z niepokojem obserwowało nasilenie represji carskich i krwawe egzekucje, co doprowadziło kolejnego strajku powszechnego zainicjowanego 10 października. Władze carskie bały się nasilenia protestów, dlatego ściągnęły do Łodzi i okolicznych miasta, a nawet takich osad jak Rzgów dodatkowych oddziałów wojska. W tym czasie w Rzgowie (gm. Gospodarz) stacjonowało aż 5 żołnierzy, w pobliskim Tuszynie – 6, a w Łasku – aż 29.

W 120 rocznicę wybuchu Rewolucji 1905 roku Sejm 24 stycznia br. podjął uchwałę dotycząca upamiętnienia jej bohaterów.

Ryszard Poradowski