Pochodzi z rodziny głęboko tkwiącej korzeniami w kulturze Rzgowa. Zapewne dlatego nic co rzgowskie nie jest mu obce. Udowodnił to właściwie całym swoim dotychczasowym życiem.
Piotr Salski urodził się w 1938 roku w Rzgowie w rodzinie wójta Władysława (1891-1971) i nauczycielki miejscowej szkoły Filomeny. Władysław Salski, syn miejscowego rolnika Andrzeja, był społecznikiem w prawdziwego zdarzenia. W 1934 roku wybrano go na naczelnika, a potem prezesa OSP. Jeszcze przed wojną został wójtem. Wszystko to świadczy o tym, że cieszył się autorytetem społecznym, że sprawy Rzgowa były dla niego tak samo ważne jak najbliższej rodziny. Był zwolennikiem scalania gruntów, co nie bez oporów części mieszkańców udało się jednak zrobić. Jak ojciec był rolnikiem, ale jedną z jego życiowych pasji było śpiewanie w kościelnym chórze. Nie było wówczas telewizji, a i radio dopiero raczkowało, więc uczestnictwo w zbiorowym śpiewaniu wypełniało wolny czas wielu mieszkańców, stanowiąc jednocześnie element życia kulturalnego Rzgowa. Przynależność do Chóru nobilitowała tak samo jak wstąpienie do OSP.
Wójt Salski był człowiekiem ambitnym. Syn Piotr trafił więc do XX Liceum Ogólnokształcącego w Rudzie, a potem na Wydział Elektryczny Politechniki Łódzkiej (1961). Z Łodzią związał się zresztą na całe życie zawodowe, pracując najpierw w „Elektromontażu Łódź”, a potem aż do emerytury w 2003 roku z Zespole Elektrociepłowni Łódź (1962-2003).
Idąc w społecznikowskie ślady ojca, w 1990 roku został radnym, by przez wiele następnych lat wspierać samorząd swoją wiedzą i doświadczeniem. W pierwszej kadencji był nawet zastępcą wójta, a następnie członkiem Zarządu Gminy. Obowiązki radnego pełnił aż do 2014 roku, z przerwą w jednej kadencji spowodowanej chorobą. Były to lata burzliwego rozwoju Rzgowa, olbrzymiego skoku cywilizacyjnego osady i niesamowitej aktywizacji mieszkańców, chyba już nigdy potem nie powtórzonej. To właśnie dzięki pracy społecznej możliwe było zbudowanie kanalizacji i wodociągów, zgazyfikowanie Rzgowa, zmodernizowanie wielu ulic. Ludzie nie oglądali się na pomoc państwa, sami brali sprawy w swoje ręce i dzięki temu zmieniali swój Rzgów. Dziś wygląda to na coś niemożliwego i nierealnego, a jednak w warunkach rzgowskich wypaliło dzięki takim ludziom jak właśnie Piotr Salski.
Gdy wielokrotnie rozmawialiśmy na ten temat, mówił też o sporcie, którego był wielkim pasjonatem (kula, dysk), udzielając się w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych w sekcji lekkoatletycznej LZS i osiągając znakomite wyniki. Był m.in. mistrzem województwa łódzkiego LZS w rzucie kulą i dyskiem. To dzięki pasjonatom sportu w latach pięćdziesiątych w miejscu dawnych glinianek i żwirowni powstał stadion sportowy z prawdziwego zdarzenia. Jeszcze niedawno pana Piotra można było spotkać na miejscowym stadionie, gdy kibicował rzgowskim piłkarzom. Sport to wielka jego pasja, ale jest ich znacznie więcej, m.in. gra w szachy i śpiewanie w „Cameracie”. Pasjonuje się też sprawami kochanego Rzgowa, śledząc ciekawe artykuły czy wydawnictwa, zabierając głos w istotnych sprawach rodzinnego miasta.
Przed laty na łamach samorządowego pisma „Rzgów. Nasza Gmina” drukował wiele artykułów. Wycofał się, gdy zabroniono mu pisania zgodnie z prawdą. A prawda, jak i szukanie zawsze jakiegoś „złotego środka” i porozumienia, była dla niego czymś najważniejszym w życiu, swoistą busolą. Dlatego bronił też spraw Rzgowa i pamięci ludzi zasłużonych dla miasta. To dzięki niemu miejscowy stadion nosi imię Henryka Siutowicza, jednego z inicjatorów budowy tego obiektu w latach pięćdziesiątych. W tej batalii o różne rzgowskie sprawy zawsze miał u boku małżonkę – długoletniego pracownika naukowego Uniwersytetu Łódzkiego prof. Agnieszkę Salską, specjalistkę od odległej nam literatury i kultury amerykańskiej, a jednak także żywotnie interesującej się problemami grodu nad Nerem.
Wspomnieliśmy już o związkach pana Piotra z „Cameratą”. Jest w niej obecny od początku, dzierżąc z powodzeniem pokoleniową pałeczkę i kontynuując to, co robił jego ojciec, a także inni krewni. Śpiewanie w chórze to dla rzgowianina nie tylko dawanie wyrazu pasji, ale i dokumentowanie przywiązania do tradycji Rzgowa. Powstały w latach dziewięćdziesiątych XIX wieku chór był bowiem swoistym protestem przeciwko nasilającej się rusyfikacji. Niewielka osada z niewielką społecznością śpiewającą w kościele po polsku wyrażała swoje poglądy patriotyczne.
Pan Piotr od lat wspiera w chórze tenorowe głosy, ale do niedawna znajdywał też czas na prowadzenie, wspólnie z Ewą Kamińską, kroniki „Cameraty, stanowiącej bogatą dokumentację chóru działającego już dwadzieścia lat.
Ryszard Poradowski