– Mieliśmy szczęście, bo akurat budowano wówczas Zalew Sulejowski i wysiedlano mieszkańców wielu domostw, które potem zalała woda. Dla potrzeb filmu wykupiliśmy 42 domostwa, ale jednego nie chcieli opuścić starzy ludzie, więc gdy przyszło palić chałupy, strażacy ich dom pokryli pianą i jako jedyny ocalał. Gdy ci ludzie zobaczyli pożar, byli przerażeni. Trudnych scen podczas powstawania filmu było zresztą więcej. 100 koni, kilkudziesięciu aktorów na planie – to wszystko musiało się przemieszczać, bo film kręcono w różnych miejscach. Scenę z końmi kręciliśmy m.in. z helikoptera pod Zarzęcinem nad Pilicą. Kamerzysta robił cuda, bo akurat była fatalna pogoda, ale na ekranie… zobaczyliśmy słońce! Wisłę grała Pilica. Podczas kręcenia „Hubala” było wiele nieprawdopodobnych zdarzeń. Konie musiały przejść specjalne treningi, przyzwyczaić się do strzelaniny, ognia. Pochodziły głównie ze stadniny w Bogusławicach, ale korzystaliśmy też z pomocy innych stadnin, m.in.Łącka. – wspominał drugi reżyser filmu Henryk Czarnecki.
Małgorzata Potocka, która w filmie zagrała brawurowo „Tereskę”, wspomina, że długo walczyła o rolę Cel. To była dla mnie rola ważna i frapująca. Podczas zdjęć próbnych powiedziałam, że jeżdżę konno, a ja nie jeździłam. Dlatego najpierw był rok nauki jazdy konnej w Bogusławicach, gdzie spotykałam wspaniałych ludzi, m.in. z Londynu, którzy opowiadali prawdziwą historię „Hubala”. To wszystko było niezwykłe. Padają często pytania o scenę w kościele – walczył o nią nie tylko reżyser, ale i historycy. Trzeba pamiętać, że to były lata siedemdziesiąte, inne czasy. Za udział w tym filmie frakcja Wajdy mnie wyklęła, miałam zagrać w „Weselu” i innych filmach, ale do tego nie doszło. Cieszę się jednak, że zagrałam „Tereskę”. Wbrew pozorom z tego filmu bije radość, można się przy okazji dowiedzieć sporo o aktorach – wspominała Małgorzata Potocka.
W spotkaniu w łódzkim Muzeum Kinematografii, zorganizowanym przez „Hubalową Rodzinę” oprócz wnuka „Hubala” Henryka Sobierajskiego i jego najbliższych udział wziął również były prezydent Bronisław Komorowski i prezydent Łodzi Hanna Komorowska. Były prezydent podzielił się refleksjami na temat „Hubala” i współczesnej polityki historycznej, apelując przy okazji o stworzenie dziś dzieła na miarę „Hubala”, którego premiera odbyła się równo pół wieku temu, we wrześniu 1973 roku.
Ciekawe były też refleksje dotyczące dziadka „Hubala” przedstawione przez jego jedynego wnuka – Henryka Sobierajskiego. – Major Dobrzański był znakomitym przedwojennym sportowcem, człowiekiem wyrazistym, uważał, że trzeba nie tylko wygrać, ale dać z siebie coś więcej – żeby wygrać – trzeba rzucić swoją rolę za przeszkodę. Dla niego najważniejsza była nie polityka, a podtrzymywanie patriotyzmu. Film „Hubal” ze znakomitą muzyką Wojciecha Kilara, emitowany był w telewizji chyba już ponad sto razy, ale zawsze oglądam go z ciekawością, ciągle odkrywając nowe istotne szczegóły budzące pytania i refleksje. Ciągle zastanawiam się nad bezsensowną śmiercią „Hubala”, niejako na własne życzenie. Tak doświadczony oficer w chwili pojawienia się nieprzyjaciela nie powinien wychodzić z zagajnika. Poległ w nim. Przypadkowy strzał wykrwawił go, co potwierdziły oględziny ciała w koszarach wojskowych w Tomaszowie Mazowieckim. Jest wciąż szansa na to, że doszło do zmumifikowania zwłok i będzie można je odnaleźć, chyba że zostały spalone, bo i taka wersja pojawiła się.
Półwiecze, jakie upłynęło od premiery filmu, stało się okazją do jeszcze jednej projekcji odnowionej i udoskonalonej ekranowej wersji „Hubala”, a współtwórcy tego cennego dzieła otrzymali pamiątkowe medale „Hubalowej Rodziny” działającej pod przewodnictwem prezesa Andrzeja Dyszyńskiego.
R.Poradowski