Chyba w ostatnich latach nie było w Łodzi inwestycji pozbawionej różnorodnych niedoróbek, które skutkowały nie tylko zwiększonymi kosztami i przedłużonym czasem realizacji, ale i irytacją mieszkańców. Od lat wielu mieszkańców Łodzi unika wjazdu do centrum miasta właśnie z powodu przedłużających się remontów, fatalnej organizacji i bałaganu, za który trzeba płacić staniem w korkach i nerwami. Tymczasem władze miasta nie mają sobie nic do zarzucenia i nawet nie przychodzi im do głowy, by chociaż przeprosić łodzian i przyjezdnych za narażanie na kłopoty i straty.

Wygląda na to, że i ostatni etap budowy Trasy „Górna” nie może się obyć bez kolejnej wpadki. Choć fragment arterii realizowany przez Łódź przebiega kilkadziesiąt metrów od domów mieszkańców ul. Zagłoby w Starowej Górze ani projektantom, ani inwestorowi nie przyszło do głowy by rozmawiać ze wspomnianymi mieszkańcami i zainstalować przynajmniej ekrany akustyczne. Choć już dawno samorząd rzgowski zasygnalizował problem, podobnie zresztą jak zdesperowani mieszkańcy (przekazali 300 podpisów pod protestem) Łódź udaje, że nie ma problemu i milczy jak zaklęta. Czyżby władze Łodzi uważały, że nie należy się przejmować małym sąsiadem?

Projektanci trasy nie uwzględnili także gigantycznej hali „Amazona”, z której hałas już dziś przez całą dobę dociera do domów mieszkańców ul. Zagłoby, a przecież powstać ma tu jeszcze kilka takich obiektów! Co będzie za kilka lat, gdy do wspomnianych hal dojeżdżać będą setki a może tysiące pojazdów, a po trasie „Górna” mknąć będą także liczne samochody, wszak będzie to bardzo wygodne połączenie miasta z autostradą A-1.

Pisanie o bulwersującym stosunku łódzkiego magistratu do ludzi, którym nowe inwestycje zgotują piekło, nie należy do przyjemności. Władze Łodzi i inwestor powinny się poczuwać do odpowiedzialności i nie prowokować kolejnego konfliktu społecznego z mieszkańcami sąsiedniej gminy, tym bardziej, że mieszkańcy już dawno sprecyzowali, czego oczekują.

Fot. Radosław Jóźwiak

R.Poradowski