Pan Karol Płusa z Kalinka chętnie wraca do przeszłości. Przeżył 83 lata, więc sporo widział i doświadczył. Jego rodzice Jan i Honorata mieli zaledwie 4-hektarowe gospodarstwo, więc nie było im łatwo. – Dlatego od najmłodszych lat ciężko pracował i… oszczędzał. Dorobił się gospodarstwa 13-hektarowego, a z dzierżawą obrabiał 20 hektarów.

– W latach mojej młodości nie było tyle samochodów co dziś, więc byłem furmanem, pracując na budowach Łodzi czy Ksawerowa. Podobnie dorabiało kilkudziesięciu wozaków ze Rzgowa. Pracowałem też w przędzalni przy placu Niepodległości w Łodzi, nieraz nawet po 16 godzin, gdy taka była potrzeba. Byłem młody, brakowało czasu na narzekanie.  – wspomina pan Karol. Dziś z dumą mówi, że zdobył prawo jazdy na wszystkie pojazdy.

– Praca w gospodarstwie byłą najważniejsza, ale w moim życiu liczyły się także dwie pasje: praca społeczna i kolarstwo. W wojsku byłem czołgistą, interesował mnie sport. W rodzinnym Rzgowie był klub sportowy, więc zacząłem trenować. Na rowerze ścigałem się od 1959 roku do 1964. To wówczas dzięki Henrykowi Śmiechowiczowi rozwijała się w Rzgowie sekcja kolarska LZS, którą kierował. Gdy zrezygnował, kierownikiem i trenerem wyznaczył mnie. Było nas zapaleńców kilkunastu, odnosiłem sporo sukcesów. Kiedyś w nagrodę otrzymałem „Jaguara”, co było naprawdę wielkim wyróżnieniem. Trzeba było dbać o sprzęt, wszak nie było wtedy dróg asfaltowych i po kilku latach wysiadało zawieszenie.

Skąd tak wyśmienita kondycja i sukcesy sportowe? – Recepta jest prosta: zero alkoholu, zero papierosów. W domu była bieda, ojciec trochę popijał, więc postanowiłem żyć inaczej. Kolarstwo i sportowe sukcesy, które przyszły po pewnym czasie, stały się mój a pasją i sposobem na inne życie.

Skąd w Rzgowie wzięło się kolarstwo? Według pana Karola, który pokochał rower już w wieku dziecięcym, wszystko zaczęło się od rzgowianina pasjonata kolarstwa Stanisława Kacperskiego. Miał on już spore doświadczenie zdobyte w kolarstwie, ale po ślubie wyprowadził się i zmarł zbyt wcześnie. Chłopcy, zarażeni tym sportem, dysponowali 5 prywatnymi „Huraganami”, które służyły im podczas treningów i wyścigów. „Jaguar” otrzymany w nagrodę po zakończeniu kariery pan Karol musiał zwrócić klubowi. Do sekcji kolarskiej oprócz pana Karola należeli m.in. Szczepan Chachuła, Stanisław Kacperski i Kazimierz Łęgocki.

Drugą pasją pana Karola była praca społeczna. Działał w Polskim Komitecie Pomocy Społecznej (prezes w Rzgowie i w Łodzi na Górnej), był radnym gminy w latach siedemdziesiątych, działał w OSP. Jego gospodarstwo rolne stawiano za wzór. Otrzymał wiele odznaczeń, m.in. Srebrny Krzyż Zasługi, Honorową Odznakę Miasta Łodzi i Odznakę „Za Zasługi dla Województwa Łódzkiego”.

Pan Karol dochował się syna, który przejął gospodarstwo, i córki mieszkającej w sąsiedniej gminie Brójce. Ma trzech wnuków i jedną wnuczkę. Choć przeżył ponad osiemdziesiąt lat, stara się – jak opowiada – „mieć dużo pracy. W gospodarstwie przecież zawsze jest coś do zrobienia.  A w telewizji oglądam tylko sport”.

Na zdjęciach: W wojsku Karol Płusa był czołgistą, a w cywilu jego pasją było kolarstwo. Na zdjęciu z kolarzami pierwszy od prawej Kazimierz Łęgocki, trzeci – Karol Płusa

R.Poradowski