Trudno uwierzyć, że Stara Gadka jest dziś zagłębiem modelarstwa lotniczego. A zaczęło się wszystko około 40 lat temu od miejscowego ogrodnika Zbigniewa Rakowskiego, który swoją pasją zaraził potem 14-letniego Mateusza i 18-letniego Marka. Reprezentując klub w Wierzanicach w Rzeszowskiem, Marek zajął III miejsce w Mistrzostwach Świata, osiągając najlepszy wynik wśród juniorów.

– Tata Zbigniew od dziecka pasjonował się lotnictwem i budował modele samolotów. Jako ogrodnik ze Starej Gadki nie miał czasu na kontynuowanie swojej pasji, za to ja, gdy któregoś dnia odkryłem na strychu te zapomniane modele, postanowiłem kontynuować zainteresowania taty, podobnie jak moja siostra i brat. I tak od kilku lat latamy rodzinnie, wykonując modele i loty na uwięzi. Z czasem przyszły sukcesy, np. III miejsce indywidualne i drużynowe na Mistrzostwach Świata Juniorów we Włocławku w ubiegłym roku – mówi Marek Rakowski, młody mieszkaniec Starej Gadki, student IV roku Akademii Lotniczej.

Modele od lat wykonuje pan Zbigniew. W mieszkaniu, pełniącym rolę swoistego hangaru, jest ich sporo. Na czym polegają konkurencje w puszczaniu modeli na uwięzi? – Modele wykonywane są z kompozytów, dlatego ważą niewiele, np. 1,8 kg, rozpiętość ich skrzydeł wynosi ok. 1,5 metra, osiągają szybkość nawet 90 km/h. To nie są modele redukcyjne, ich konstrukcja podporządkowana jest akrobacjom lotniczym. Ich wykonanie jest pracochłonne, trwa czasami nawet 4 miesiące, dlatego powstają zwykle zimą, gdy jest więcej wolnego czasu. Posiadają silnik spalinowy lub elektryczny.  Oczywiście można kupić potrzebny model, ale kosztuje on około 20 tysięcy złotych. Na zawodach trzeba wykonać zestaw 16 figur, które są oceniane przez kilku sędziów. Każda figura musi się kończyć 1,5 metra nad ziemią. Liczy się precyzja wykonania – opowiada Marek Rakowski.

Spełnienie wszystkich regulaminowych wymogów nie jest łatwe, wymaga koncentracji i precyzji. Zdarzają się też błędy, np. podczas zawodów we Francji doszło do rozbicia jednego z modeli należącego do siostry Marka, ale po prowizorycznym klejeniu taśmą nadawał się do lotów, choć prezentował się fatalnie.

Do rodzinnej drużyny modelarskiej dołączyła wspomniana siostra Marka – Joanna. Podobnie jak 22-letni brat studiuje na kierunku kontrola ruchu lotniczego w Akademii Lotniczej w Dęblinie, ale rok niżej. Studia trwają 5,5 roku. Dlatego oboje w rodzinnym domu są gośćmi. Co potem? Może praca w 32. Bazie Lotnictwa Taktycznego w Łasku?  Marzenia? – Oczywiście zdobycie najcenniejszego trofeum na mistrzostwach świata, które dotąd nie trafiło do Polaka – mówi Marek Rakowski.

Jak na zgrany rodzinny team przystało, także mama całej trójki żyje sukcesami swoich dzieci, dopingując ich i wspierając.  Nie mogło jej zabraknąć na rzgowskim stadionie, gdy pan Zbigniew z Markiem w ubiegłym roku prezentowali loty modeli na uwięzi.

Zdjęcia: Ze zbiorów Marka Rakowskiego

R.Poradowski