Po raz kolejny odżyły pomysły na zmianę administracyjnej mapy naszego regionu. Otóż gospodarze Częstochowy domagają się utworzenia nowego województwa częstochowskiego. Wtórują im niektórzy politycy, szukający dla siebie tym sposobem kapitału. To nowe województwo miałoby powstać m.in. kosztem Łódzkiego, tracąc atrakcyjne tereny m.in. Wieluńskiego. Problem jednak w tym, że do takiego rozwiązania nie kwapią się mieszkańcy Wielunia, którzy od lat zdążyli się przyzwyczaić do Łodzi, jako centrum województwa w środku Polski.
O zmianie administracyjnej mapy kraju mówi się od dawna, ale dyskusje na ten temat na razie ograniczają się do prac studyjnych. I chyba dobrze się dzieje, że w sytuacji wojny za wschodnią granicą i rozchwiania politycznego w kraju sprawa ta nie zyskuje priorytetowego charakteru. A ponadto różnorodne głosy zmierzające do utworzenia kilkudziesięciu województw, jak to było np. po 1975 roku, idą w przeciwnym kierunku koncepcji europejskich, stawiających na funkcjonowanie dużych regionów. „Duży może więcej” – mówią w Brukseli
W centrum Polski też mamy podobną „małą wojenkę” toczoną w gruncie rzeczy o wielkie pieniądze. Bełchatów pozazdrościł dochodów Kleszczowowi, co rozgrzało do czerwoności plemienne spory. Tylko patrzeć jak i w rzgowskiej gminie o palmę pierwszeństwa wystąpi Starowa Góra, zazdroszcząc gminnej stolicy władzy i pieniędzy. Oby tylko w tym sporze nie wygrała pobliska Łódź, która w myśl przysłowia: „Gdzie się dwóch bije, tam trzeci korzysta” – zapewne chętnie rozszerzyłaby swoje granice…
Ryszard Poradowski



