To paradoksalna sytuacja: Rzgów leży nad dwoma rzeczkami, a faktycznie brakuje mu wody, choćby dla celów rekreacyjnych. Jak wynika ze starych zapisów historycznych, w przeszłości było inaczej. W samym Rzgowie znajdował się młyn wodny, Ner rozlewał się na łąki nie tylko podczas wiosennych roztopów. Młynów było zresztą więcej, np. w Hucie Wiskickiej, wokół każdego były stawy. Ludzie mieli gdzie się kąpać, wypoczywać, hodować ryby…
Przed laty tworzono programy budowy tzw. małej retencji, która miała zatrzymywać wodę spływającą dziś z łąk i pól bez przeszkód, a przy okazji zapewniać nawadnianie okolicznych terenów i wypoczynek mieszkańcom. Taki papierowy plan stworzono i dla Rzgowa, ale jego realizacja odłożona została na daleką przyszłość. A szkoda, bo na Nerze mógłby powstać zalew z prawdziwego zdarzenia, stwarzając w centrum miasta tereny wypoczynkowe,. Których tu brakuje.
Nawet Struga, którą niektórzy nie chcą uznawać za rzeczkę, mogłaby zasilać niewielki zalew. Na możliwość stworzenia takiej atrakcji wskazali studenci Politechniki Łódzkiej, którzy przed paroma laty zaproponowali koncepcję wykorzystania terenów nad tym ciekiem w rejonie rzgowskiej szkoły właśnie na cele rekreacyjno – sportowe. Niestety i ta koncepcja na razie pozostaje tylko na papierze.
Rzgów już dawno odwrócił się od swoich rzeczek i nie zmienia swego stosunku, choć w wielu innych miastach kraju obserwuje się tendencję przeciwną. Na szczęście wielu prywatnych właścicieli działek leżących wzdłuż Neru dba o niewielkie stawy, w których i ryb nie brakuje…
R.Poradowski




